Cztery Kryształowe Kule, cztery medale igrzysk olimpijskich, cztery złote medale mistrzostw świata, czy też 39 wygranych konkursów w Pucharze Świata. To tylko część znaczącego dorobku Adama Małysza, którego występami na początku XXI wieku żyła cała Polska. Do tego stopnia, że Małysz stał się wręcz fenomenem społecznym. Zaczęto mówić o "Małyszomanii".
Małysz był bez wątpienia najpopularniejszym sportowcem tamtych czasów. Miliony kibiców zasiadało przed telewizorami, dziesiątki tysięcy przybywało na konkursy rozgrywane w Polsce. Skoczek musiał zmierzyć się z falą popularności, która ma swoje blaski i cienie.
Przeczytaj także: Linette zaczepiła Lewandowskiego. Cięta riposta od kibica
We wtorkowy wieczór Małysz był gościem Kanału Sportowego w "Hejt Parku". Jednym z tematów poruszonych w rozmowie z Tomaszem Smokowskim była właśnie wspomniana popularność. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego przyznał wprost:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ja mogę tylko sobie wyobrazić to, co ma Robert (Lewandowski - red.). Bo ja to miałem w Polsce, czy w takich krajach jak Niemcy, Austria Norwegia. Tam, gdzie skoki są popularne. Choć nie w takim stopniu jak Robert - ocenił.
- W Polsce miałem przerąbane. W latach 2000 - 2003 ciężko było zakupy zrobić, gdzieś się poruszyć. Na szczęście wtedy nie było jeszcze tylu telefonów komórkowych, że każdy mógł ci zdjęcie zrobić. Dziś jest to wszędzie, choć już nie jestem aż tak popularny - dodał.
Po zakończeniu kariery skoczka Małysz próbował swoich sił w Rajdzie Dakar. W sumie pięciokrotnie uczestniczył w tej imprezie. Później zdecydował się wrócić do skoków, pełniąc w Polsce rolę dyrektora-koordynatora ds. skoków narciarskich. W czerwcu 2022 roku został prezesem PZN.
Zobacz również: O ich pocałunku mówił cały świat. Reagowała nawet żona
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.