Wraz z utrzymującym się trendem boksu celebrytów, będą pojawiać się kolejne znane nazwiska, by próbować zarobić trochę pieniędzy. Głównym wydarzeniem sobotniej gali miał być pojedynek Lamara Odoma z Riddickiem Bowe, 54-letnim emerytowanym bokserem.
Bowe, który w przeszłości toczył zacięte bitwy z Andrzejem Gołotą, ogłosił upadłość kilka lat temu. Sęk w tym, że w ogóle nie był przygotowany do walki z byłym gwiazdorem NBA. Dopiero naciski opinii publicznej sprawiły, że wycofano go z gali.
Czytaj także: Fame MMA pobiło rekord. Ujawniono, ile sprzedano PPV
Mogło dojść do tragedii
Bowe nie był zdrowy i wystarczająco sprawny, by rywalizować z Odomem. Po obawach i reakcjach na jego nagranie, które zostało opublikowane, w ostatniej chwili organizatorzy zrezygnowali z walki, twierdząc, że nie mieli wcześniej pojęcia o jego problemach. Uniknęli wielkiego skandalu, bo to mogło skończyć się wielką tragedią.
Odom był trzymany na karcie, a w niezwykle krótkim czasie wskoczył kolejny "celebryta". To Ojani Noa, który jest najbardziej znany z bycia byłym mężem Jennifer Lopez w latach 1997-1998. 47-latek był słabo przygotowany. Wynik był dość przewidywalny: co obaj mężczyźni odpalali ciosy w powietrze, ale Odom był wyraźnie lepszy. Były zawodnik NBA wygrał bitwę i ma bilans 2:0 w pokazowych meczach bokserskich.
Przed tym wydarzeniem Odom ujawnił, że jest teraz współwłaścicielem firmy. - Jestem współwłaścicielem w Celebrity Boxing, więc jeśli muszę dalej walczyć o budowanie marki, nie widzę w tym problemu, będąc biznesmenem - powiedział Odom.
Czytaj także: Co na to Ronaldo?! Jego partnerka pozuje nago na jachcie