Gervonta Davis odniósł najważniejsze zwycięstwo w swojej karierze. Amerykanin pod koniec października w szóstej rundzie posłał na deski Leo Santa Cruza. W szóstej rundzie zadał decydujący cios, po którym jego przeciwnik niemal wypadł z ringu.
7 listopada skończył 26 lat i połączył te dwie okazje, by świętować. W nocy ze środy na czwartek miał imprezować w jednym z klubów w Baltimore. Później wsiadł w swoje lamborghini urus.
Jak donosi "The Sun", doszło do wypadku. Policja z Baltmore potwierdziła, że około godziny 1:53 nad ranem doszło do zdarzenia. Lamborghini przejechało na czerwonym świetle. Mówi się, że kilka osób zostało rannych, a jedna trafiła do szpitala.
Choć samochód ten należy do Gervonty Davisa, policja nie aresztowała boksera. Nie został on też póki co oskarżony. Jednak zawodnik był widziany w dokładnie tym samym pojeździe tuż po swojej ostatniej walce. Stąd wiadomości z mediów o tym, że to on uczestniczył w wypadku.
Czytaj też: Szok w USA. Miał być gwiazdą sportu, a został brutalnym mordercą. Grozi mu kara śmierci