Informacja o śmierci Mylika Birdsonga obiegła światowe media w poniedziałek 30 września. Bokser wybierał się na kilkudniowy wyjazd ze swoją dziewczyną i zgodnie z doniesieniami Departamentu Policji w Los Angeles, do zabójstwa doszło zaraz po tym, jak pożegnał się ze swoją matką oraz ojczymem.
Czytaj też: Polak nie żyje. Holendrzy są oburzeni
31-latek zmierzał do samochodu przed jednym z domów, w którym czekała na niego ukochana. W pewnym momencie obok podjechał czarny SUV, z którego nieznani mężczyźni otworzyli ogień w stronę boksera. Choć ten próbował uciekać, sprawcy ruszyli za nim i oddali w jego stronę kolejne strzały, które okazały się śmiertelne. Policja bada okoliczności sprawy i poszukuje sprawców.
Za każdym razem, gdy mnie widział, całował mnie i mówił, że mnie kocha. Wtedy pocałował mnie tuż przed drzwiami i powiedział: Mamo, do zobaczenia za kilka dni. Powiedziałam: OK, kochanie. Po chwili usłyszałam strzały - powiedziała Zonyia Birdsong, matka zamordowanego boksera, cytowana przez "Bild".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ojczym Mylika Birdsonga naocznym świadkiem morderstwa pasierba. Przerwał milczenie
Kilka dni po tragicznych wydarzeniach w Los Angeles głos zabrał również ojczym zamordowanego Mylika Birdsonga, Victor Taylor. Mężczyzna, obok dziewczyny pasierba, był jednym z dwóch naocznych świadków całego zajścia. Żąda, by sprawcy odpowiedzieli za to, co zrobili.
Jestem załamany, ponieważ zrobili to na moich oczach. Zamordowali go. Zamordowali mojego syna na moich oczach. Chcę, żeby osoby za to odpowiedzialne zostały pociągnięte do odpowiedzialności - cytuje jego słowa "Bild".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.