25-letni bramkarz został zdyskwalifikowany na rok za stosowanie dopingu. Nie mógł w tym czasie grać w meczach, a także profesjonalnie trenować w swoim klubie Ajaksie Amsterdam. Taka przerwa musiała mieć destrukcyjny wpływ na rozwój kariery reprezentanta Kamerunu.
Andre Onana tłumaczy, że dyskwalifikacja była konsekwencją ludzkiego błędu. Stosował lek na problem z sercem, który wcześniej zażywała również jego żona. Rzecz w tym, że furosemid jest na liście środków zakazanych dla sportowców przez Światową Agencję Antydopingową.
- To niesamowite, jak mała pigułka może zrujnować życie i karierę. Być plamą na twoim wizerunku. To było dla mnie trudne psychicznie, przeszedłem przez agonię - cytuje Andrego Onanę strona mondo.rs.
Pomyślałem, jak mam powiedzieć rodzicom, że wynik testu antydopingowego jest pozytywny, choć nigdy w życiu nawet nie paliłem papierosów i nie piłem alkoholu. Czasami nawet sam wątpiłem w siebie. Na podstawie tego, co podawały media, można było pomyśleć, że jestem narkomanem - opowiada Kameruńczyk.
- Zrozumiałem, że w piłce nożnej nie ma człowieczeństwa. Dla niektórych ludzi jesteśmy robotami i nie mamy prawa do popełnienia błędu - dodaje.
Andre Onana pozostaje zawodnikiem Ajaksu Amsterdam. Wraz z końcem sezonu zostanie wolnym piłkarzem, ponieważ nie przedłużył kontraktu. Kameruńczyk był łączony z Interem Mediolan i FC Barcelona.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.