Józef Łuszczek po sukcesie (złotym medalu) w Lahti został uznany za jednego z najbardziej utalentowanych skoczków w polskim narciarstwie klasycznym. O to, by nie zaprzepaścił umiejętności i szlifował je przy każdej okazji, dbał Edward Budny.
W rozmowie z "Faktem" wyznał, że treningi odbywał się nawet w ekstremalnych warunkach i podczas świąt. Dzień po weselu sportowiec już o 8. rano rozpoczął ćwiczenia, a podobnie było w Wigilię. Nie uniknął ich nawet podczas długiej podróży na zawody w Murmańsku.
Wypominają mi, że gdy jechaliśmy do Murmańska i godzinę pociąg stał w Leningradzie, kazałem wysiąść zawodnikom. Wszyscy 50 minut biegali. A na korytarzu w pociągu każdy swoją porcję siłową zrobił. Bo się tam 34 godziny jedzie i nie można ich zmarnować — wspominał trener.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Edward Budny nie ukrywał, że Józef Łuszczek mógł mieć na swoim koncie więcej osiągnięć. Na mistrzostwach świata w 1978 roku pretendował do zajęcia miejsca w pierwszej trójce w biegu na 50 km.
Ostatecznie zajął siódme miejsce, na co wpłynęły czynniki pozasportowe. Biegacz podczas zgrupowania uległ namowom kolegi (Kazimierza Długopolskiego) i poszedł z nim na bankiet, który zakończył się w środku nocy.
Józek siedział zmarznięty na przystanku. Było minus 35 stopni Celsjusza. Na drugi dzień miał stan podgorączkowy. No niestety, to przełożyło się na wynik — mówił w tabloidzie.
Trener mimo tych potknięć cenił go za twardy charakter i podejście do pracy, bo w przeciwieństwie do wielu innych nie szukał wymówek i nie bał się wyzwań. Współpraca mogła przynieść kolejne korzyści, jednak wtedy na preszkodzie stanęła... polityka.
Józef Łuszczek był w dobrej formie i nadawał się, by znaleźć się w gronie reprezentantów na mistrzostwach świata w Niemczech w 1987 roku. Niestety, nie wyrażono na to zgody.
Ówczesny szef sportu Bolesław Kapitan zapytał mnie, który Józek będzie. Mówię, że zajmie miejsce w pierwszej szóstce. Odpowiedział "państwa socjalistycznego nie interesuje pierwsza szóstka". No i nie puścili go na te mistrzostwa — czytamy.
Dieta Józefa Łuszczka. Trener wiedział, co robi
We wspomnieniowym wywiadzie Edward Budny odniósł się też do diety, jaką stosował u swojego podopiecznego. Była nowoczesna, jak na tamte czasy. Przygotowywał koktajle z owoców i owsianki, ale głównym składnikiem były czarne jagody.
Mają one to do siebie, że jest nimi oblepiony cały układ trawienny i kwasy nie atakują ścianek tego układu, tylko pastwią się nad tą owsianką — zauważył.
Przekonywał także do tego, by przyjmował jak najwięcej płynów. Inni trenerzy nie byli wtedy zwolennikami tego zalecenia, twierdząc, że powoduje to jedynie zbytnią potliwość. Józef Łuszczek zakończył karierę w latach 80. Obecnie prowadzi udane życie rodzinne.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.