Raczej nikt nie ma wątpliwości, że Niki Lauda był jednym z najlepszych kierowców w historii Formuły 1. W dorobku miał trzy tytuły mistrzowskie (1975, 1977 i 1984). Sukcesów mógłby mieć więcej, gdyby nie tragiczny wypadek, który prawie pozbawił go życia.
Czytaj także: Nie żyje Alexander Reichenberg. Miał 31 lat
To właśnie z tą tragedią związany jest przedmiot, który trafił na licytację w jednym z domów aukcyjnych. Konkretnie chodzi o kask, który Austriak miał na sobie w 1976 roku podczas dramatycznych wydarzeń w Niemczech.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miał go podczas tragedii
Dramat rozegrał się 1 sierpnia 1976 podczas Grand Prix Niemiec na słynnym torze Nurburgring. Podczas drugiego okrążenia Lauda wypadł z trasy. Potem uderzył w bandę, a następnie w bolid Bretta Lungera. To nie wszystko, bo pojazd austriackiego kierowcy stanął w płomieniach.
Tylko cud sprawił, że Laudę udało się wyciągnąć z bolidu. Do szpitala trafił w ciężkim stanie, a potem zapadł w śpiączkę. Wiele wskazywało na to, że mistrz świata nie przeżyje koszmarnego wypadku. Na szczęście jego organizm był na tyle silny, że udało się uniknąć tragedii.
Legendarny kierowca szybko wrócił do rywalizacji, bo już po sześciu tygodniach od wypadku. Lauda jednak już do końca życia miał na twarzy blizny po oparzeniach. Zmarł 20 maja 2019 roku i właśnie niespełna miesiąc przed piątą rocznicą śmierci na aukcję trafiła cenna pamiątka z nim związana.
Dom aukcyjny Bonhams wystawił na licytację kask. Wyjątkowy, bo to jest ten sam, w którym miał wypadek w 1976 roku i prawie stracił życie. Kask jest zniszczony, a także widać po nim ślady pożaru, do którego doszło w bolidzie.
Sprzedawca liczy, że za kask otrzyma co najmniej 50-60 tys. dolarów (200-240 tys. złotych). Możliwe jednak, że ostateczna cena będzie znacznie większa. Trzeba zakładać, że wielu kolekcjonerów pamiątek sportowych zapragnie mieć przedmiot, za którym kryje się tak tragiczna historia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.