Popularny poznański grafficiarz "Kawu" słynie z malowania postaci z bajek. Jest on także wiernym kibicem Lecha, co potwierdza jego twórczość. Regularnie udaje się bowiem na stadiony rywali "Kolejorza", by zostawić im coś po sobie.
Nie dość, że zna go cała Polska, to jeszcze słyszeli o nim w Europie. Wszystko za sprawą rywalizacji Lecha Poznań w Lidze Konferencji. Podczas tegorocznych eliminacji grafficiarz pojawił się na obiektach w Kownie i Trnavie, natomiast w poprzednim sezonie odwiedził m.in. Sztokholm czy Florencję.
W sierpniu "Kawu" zakradł się m.in. na stadion Legii Warszawa, a konkretnie na słynną część trybuny, a mianowicie "Żyletę". Tam zasiadają kibole wicemistrza Polski, którzy szczególnie nie lubią się z fanami Lecha. I oczywiście udało mu się wykonać graffiti z koziołkiem w barwach "Kolejorza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z uwagi na to, że w ramach dziesiątej kolejki PKO Ekstraklasy Lech zmierzy się z Pogonią na wyjeździe, grafficiarz udał się do Szczecina. Wszystko po to, by pozostawić po sobie swój słynny znak.
Tym razem jednak jego misja niespodziewanie zakończyła się niepowodzeniem. "Kawu" został przyłapany przez ultrasów Pogoni Szczecin, którzy uwiecznili to w mediach społecznościowych. Na ich oficjalnym koncie na Instagramie pojawiła się relacja z grafficiarzem "Kolejorza".
"Pogoń Szczecin niezwyciężona, koziołek sp******* do Pacanowa" - powiedział sam "Kawu", który został do tego zmuszony przez ultrasów.
Tym samym tradycji stało się zadość. Mecz Pogoń Szczecin - Lech Poznań rozpocznie się o godzinie 17:30, ale na obiekcie zabraknie koziołka w barwach "Kolejorza".
Przeczytaj także: "Teraz jest facetem". Burza wokół kulturystki
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.