Przez lata Piotr Żyła uchodził za przeciętnego polskiego skoczka i niewielu wróżyło mu wielką karierę. Aż do czasu. Od momentu gdy wystrzelił z formą, pozostaje wśród najlepszych od lat.
Od siedmiu sezonów nie wypadł poza czołową "20" klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. A po drodze odniósł wiele prestiżowych sukcesów - między innymi dwukrotnie zdobył tytuł mistrza świata.
Niedawno Żyła udzielił długiego wywiadu Przeglądowi Sportowemu Onet, w którym opowiedział o kulisach swojej popularności. Przyznał, że przed wieloma laty nie brakowało sytuacji, gdy podróżował na zawody z Adamem Małyszem. Małysz był wówczas oblegany przez kibiców, a Żyła i jego mniej znani koledzy myśleli tylko: ""Kurde, ale on ma przerypane".
Możesz przeczytać także: Najman ostrzega Fonfarę. "Wjadę w niego jak dzik w żołędzie"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Minęło kilka lat i sam zacząłem tego doświadczać. Na początku było to krępujące. Wychodziłem z domu, szedłem coś załatwić, a tu wycieczka i każdy chce zdjęcie. Pozowałem do fotografii, po czym uświadamiałem sobie, że już zapomniałem, po co w ogóle wyszedłem. Był okres, gdy uciekałem od ludzi. Nie wychodziłem w ogóle z domu, żeby uniknąć tego typu sytuacji - opowiedział Żyła.
Czytaj również: Niemiecki klub zaskoczył. Porównał piłkarza do Stocha i Małysza
Doświadczony skoczek dodał, że z czasem przyzwyczaił się do popularności. Choć czasem w związku z nią dochodziło do kuriozalnych sytuacji. Przywołał jedną z nich - tuż po zwycięstwie w pierwszych zawodach Pucharu Świata. Pewnego dnia wybrał się na zakupy, a tam kibice nie odstępowali go nawet na krok.
Poproszono mnie wtedy, żebym podpisał się na proszku do prania, bo nie mieli żadnej kartki - dodał.
I przyznał, że wówczas jedna z pań pomyliła go z Kamilem Stochem. Cóż, cena sławy ma swoje blaski i cienie, a nasi skoczkowie w ostatnich latach przekonali się o tym jak mało kto.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.