Katastrofa - tak najkrócej można ocenić występ reprezentacji Polski w starciu z Czechami w ramach eliminacji do Euro 2024. Biało-Czerwoni - w debiucie Fernando Santosa - przegrali w Pradze z rywalami 1:3, będąc wyraźnie słabszym w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła.
Już po trzech minutach przegrywaliśmy 0:2. Dariusz Szpakowski, który piłką zajmuje się od lat, nie pamięta tak fatalnego początku w wykonaniu Biało-Czerwonych.
Jak piłkę komentuję od 50 lat, to tak fatalnego początku polskiej reprezentacji nie pamiętam. Mecz do zapomnienia, ale trudno będzie zapomnieć, bo wrażenie po tym spotkaniu w Pradze jest fatalne. Ten mecz jak szybko się zaczął, tak szybko się dla nas skończył - mówił w rozmowie z serwisem "sport.pl".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Marciniak zapytany o Lahoza. "Inny świat"
"Mógł zadzwonić do Ancelottiego"
Szpakowski w rozmowie z serwisem sport.pl zaznaczył, że Santos mógł w przerwie... zadzwonić do Ancelottiego i zapytać, jak odwrócić losy meczu. Do nawiązanie do meczu Liverpool - Real, gdzie "Królewscy" przegrywali już 0:2, a wygrali 5:2 i to na wyjeździe!
Mógłby sobie Fernando Santos chyba tylko do Carlo Ancelottiego w przerwie zadzwonić i spytać jak on niedawno z tego 0:2 z Liverpoolem wyciągnął na 5:2. Tylko tam był Real Madryt, a niestety takich graczy jak ma Real, w kadrze nie mamy - przyznał.
Przed meczem było głośno na temat afery premiowej, do której odniósł się Robert Lewandowski. Przeprosił za zamieszanie. Po meczu za fatalny występ przepraszał Jan Bednarek. Szpakowski ma swoje zdanie na ten temat.
Lewandowski przepraszał przed meczem za premie, Bednarek przepraszał po meczu za grę. Co nam jednak z tych przeprosin? Nasi zawodnicy sami nie byli w stanie wytłumaczyć tak słabego wejścia w mecz - zaznaczył Szpakowski.
Czytaj także: Inny sposób kibicowania. Wiwatowali na cześć rywali
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.