W polskim futbolu nie brakuje klubów, które kiedyś występowały w najwyższej klasie rozgrywkowej, a później zanotowały bolesny upadek. Do tego grona należy Polonia Warszawa, której grabarzem okazał się Ireneusz Król.
To właśnie on przejął klub z rąk Józefa Wojciechowskiego. I wówczas rozpoczęły się najgorsze czasy dla Polonii. Problemy finansowe sprawiły, że warszawski zespół został zdegradowany do czwartej ligi.
Zobacz również: Stonoga oskarżył Murańskiego. Zapadł wyrok
Tę sytuację doskonale pamięta Sebastian Przyrowski, który do Polonii trafił już w sezonie 1999/2000, ale wówczas zanotował nieudaną przygodę. Wrócił do niej w 2008 roku i występował przez pięć lat. Aż do momentu, w którym to Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych rozwiązała jego kontrakt z uwagi na niewypłacalność stołecznego klubu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O swojej sprawie były bramkarz opowiedział przy okazji rozmowy z dziennikarzem Canal+ Sport Tomaszem Ćwiąkałą. Ten bowiem prowadzi własny program na swoim oficjalnym koncie na YouTube.
- Ja przez 12 miesięcy, kiedy to prezesem Polonii był Ireneusz Król, dostałem jedną wypłatę w 3 ratach. Oprócz tego ja nie dostawałem pensji, a takich zawodników było ośmiu. Codziennie do nas przychodził, obiecywał wszystko i sprzedawał kity. To był jeden z największych oszustów, jakich w życiu spotkałem. Do tej pory jest mi winien pół miliona złotych - przyznał Przyrowski.
42-latek zakończył już piłkarską karierę i wciąż walczy w sądzie, by odzyskać jakiekolwiek pieniądze, które należą mu się za występy w Polonii, gdy właścicielem był Król. Jego ostatnim klubem była Pogoń Grodzisk Mazowiecki, w której pełni obecnie funkcję dyrektora sportowego.
Przeczytaj także: "Potrafią podnieść ciśnienie". Polska gwiazda mocno podsumowała Włochów
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.