Światowe media dobiegły zaskakujące informacje z Norwegii. To tam w wieku 31 lat zmarł Alexander Reichenberg. Sprawa zrobiła się głośna, bo mowa o były reprezentancie kraju, który cały czas był profesjonalnym hokeistą.
Ostatni sezon spędził w zespole Lillehammer. To ten klub potwierdził straszne wieści o śmierci młodego mężczyzny. W mediach społecznościowych opublikowano krótki komunikat.
Nie żyje Alexander Reichenberg
"Z wielkim smutkiem przyjęliśmy informację o śmierci Aleksandra Reichenberga. Spoczywaj w pokoju numerze 61. Zawsze będziemy cię pamiętać jako artystę" - pisze klub z Lillehammer.
Dla wszystkich to wielki szok. Niedawno w norweskich mediach pojawiły się informacje, że Reichenberg może przebierać w zagranicznych ofertach. Przed weekendem pojawiła się krótka rozmowa z tym hokeistą.
- Miło jest mieć możliwości, ale najważniejsze, to czuć się dobrze. Miałem dobry sezon, więc naturalne, że ktoś okazuje mną zainteresowanie - mówił na temat propozycji z Danii, Słowacji, Austrii i Francji.
W tej chwili nie wiadomo, jaka jest przyczyna śmierci 31-latka. Norweskie media na ten temat milczą. Także osoby, które go znały, nic nie mówią na temat szczegółów tragedii.
- Zawsze wokół niego były zabawne historie i dowcipy. Z Aleksem nigdy nie mogłeś narzekać na nudę. Poza tym był bardzo dobrym hokeistą. To wielka strata zarówno dla rodziny, przyjaciół, jak i kolegów z drużyny. Krótko mówiąc, był miłym facetem - mówi jego wieloletni kolega z drużyny Stein Tore Bakken.
Reichenberg większość swojej kariery spędził w Lillehammer. Miał także zagraniczne epizody w Czechach, Szwecji, czy Austrii. Z reprezentacją Norwegii dwukrotnie uczestniczył w mistrzostwach świata i raz w igrzyskach olimpijskich.