Pericoli, która urodziła się 22 marca 1935 r. w Mediolanie, choć wychowywała się w Addis Abebie. Zaczęła grać w tenisa w wieku 10 lat, a jej miłość do tego sportu "eksplodowała", jak to ujęła, w szkole z internatem przy klasztorze w Nairobi. W wieku 17 lat wróciła do Włoch, aby rozwinąć swoją karierę sportową.
Była utalentowaną tenisistką, choć to nie jej gra przykuwała największą uwagę. To stroje, w jakich występowała w kolejnych turniejach, uczyniły z niej ikonę. Na korcie pojawiła się w stroju ozdobionym strusimi piórami, innym razem wystąpiła w sukience z ogromną kokardą. Mogliśmy ją zobaczyć także w sukience, której dół ozdobiony był różami.
Jak przypomina portal "The Telegraph", Lea Pericoli była mistrzynią w rozpalaniu zainteresowania prasy. Swoje stroje zachowywała w tajemnicy aż do przybycia na kort, gdzie fotografowie robili jej masę zdjęć. Udało jej się wywalczyć kilka kontraktów modelingowych. Jak stwierdziła w rozmowie z "Sunday Mirror, "gdyby urodziła się 30 lat później, stałaby się strasznie bogata jak Anna Kournikova".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jako czołowa włoska zawodniczka, Lea Pericoli dotarła do czwartej rundy Wimbledonu w 1965, 1967 i 1970 roku oraz do ostatniej szesnastki French Open w 1960 i 1964 roku. Występowała nie tylko w singlu, ale także w grze podwójnej.
Była trochę jak matka dla nas wszystkich – powiedział lokalnym mediom Angelo Binaghi, prezes Włoskiej Federacji Tenisa i Padla, cytowany przez BBC.
Walczyła nie tylko na korcie
Jak przypomina "The Telegraph", Lea Pericoli stoczyła także walkę z poważną chorobą. Cierpiała na raka macicy, którego udało jej się pokonać w 1973 roku. Jej otwartość w poruszaniu tego temu, przełamała tabu. Stała się twarzą Włoskiej Ligi Walki z Nowotworami.
Została też pierwszą kobietą we Włoszech, która komentowała tenis w telewizji. Szybko stała się popularną prezenterką i dziennikarką.