O tym, że Harry Kane może trafić do Bayernu Monachium, mówiło się już wcześniej. Niemiecki klub w czwartek przekazał, że osiągnął porozumienie z Tottenhamem Hotspur.
Oferta miała opiewać na niebotyczną kwotę. Angielski klub - według doniesień medialnych - miał zarobić 100 mln euro + kolejnych 20 mln w formie bonusów. Nie wiadomo było jednak, czy zgodę wyrazi sam Kane.
Fabrizio Romano, dziennikarz specjalizujący się w transferach, informował na Twitterze, że 30-latek podpisze czteroletni kontrakt. Co więcej, ma otrzymać koszulkę z numerem 9, z którym wcześniej w barwach Bawarczyków występował Robert Lewandowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiem, że Bayern to wielki klub i mam do nich wiele szacunku. Gdybym jednak był Kanem to zostałbym na miejscu. Nie ma bowiem wielkich osiągnięć w zdobywaniu trofeów z tym klubem. Rozumiałbym jeśli chodziłoby o Real Madryt lub przenosiny do któregoś z dwójki najlepszych klubów w Anglii - skomentował decyzję Kane'a Michael Owen, były piłkarz reprezentacji Anglii.
Samolot z Anglikiem na pokładzie miał wylecieć do Niemiec jeszcze przed południem. Tak się nie stało. Maszyna wystartowała dopiero o godz. 16:41.
Był to... najchętniej śledzony lot w tym momencie na świecie. Początkowo obserwowało go około 40 tys. osób, ale z czasem ta liczba rosła. Gdy Kane lądował na lotnisku Oberpfafenhofen (około 20 km od Monachium) było to już blisko 70 tys. internautów.
Kane pojawił się w Niemczech o 19:11. Jeszcze tego samego dnia ma przejść testy medyczne. Jeżeli przebiegną pomyślnie, dojdzie do podpisania kontraktu. Teoretycznie mógłby wystąpić nawet w sobotnim meczu o Superpuchar Niemiec przeciwko RB Lipsk, ale ten scenariusz wydaje się wręcz nieprawdopodobny.
30-latek z Tottenhamem był związany przez niemal całą karierę. W rozgrywkach Premier League rozegrał 320 meczów, w których strzelił 213 bramek i zaliczył 50 asyst.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.