Zamieszanie transferowe wokół Roberta Lewandowskiego trwa w najlepsze. Praktycznie nie ma dnia, od czasu gdy sam napastnik wyraźnie zadeklarował chęć zmiany klubu, by media hiszpańskie bądź niemieckie nie pisały nowych informacji ws. ewentualnego transferu.
Czytaj także: Wstyd w czasie wywiadu. Brudna niespodzianka
Według najnowszych wieści szefowie Barcelony są zdeterminowani, by pozyskać Lewandowskiego jeszcze tego lata. Z kolei działacze Bayernu nie mówią już, jak jeszcze kilka tygodni temu, kategoryczne "nie", ale chcą ogromnych pieniędzy. Według niemieckich mediów, szefowie Bayernu chcą za swojego najlepszego gracza aż 60 milinów euro.
Natomiast sam Lewandowski zdania nie zmienił - nie chce już grać w Bayernie Monachium i utrzymuje, że potrzebujemy zmiany otoczenia. Jego wymarzonym kierunkiem była i wciąż jest Barcelona.
Hiszpańscy dziennikarze twierdzą nawet, że kapitan reprezentacji Polski zadzwonił do szefów katalońskiego klubu z prośbą, by dopiąć jego transfer do 12 lipca. Dlaczego akurat do tego dnia? 12 lipca Bayern zaczyna przygotowania do nowego sezonu, a Lewandowski nie chce już w tych zajęciach uczestniczyć.
Postępowanie polskiego piłkarza nie podoba się coraz większej liczbie fanów Bayernu. Ich frustrację najlepiej oddają wyniki głosowania na najlepszego piłkarza sezonu mistrzów Niemiec. W tym głosowaniu Lewandowski, który znów został królem strzelców Bundesligi i swoimi golami poprowadził Bayern do kolejnego mistrzostwa, zajął dopiero 3. miejsce z zaledwie 18 procentami głosów.
Więcej głosów od "Lewego" otrzymali Jamal Musiala (19%) oraz zwycięzca głosowania Thomas Mueller (26%). Gdy polski napastnik zobaczy te wyniki, nie będzie zadowolony. Z pewnością jednak nie będą one miały wpływu na jego decyzję. Patrząc na to, jak w ostatnich tygodniach wypowiadał się Lewandowski, nie ma wątpliwości, że Polak marzy i chce odejść do Barcelony.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.