Novak Djoković powoli wyrasta na króla Wimbledonu. Wygrał 7 z 17 edycji, w których wziął udział, a jego bilans meczów w Londynie to niebotyczne 86 wygranych, przy zaledwie 10 porażkach.
W tegorocznym finale zmierzył się z Nickiem Kyrgiosem. Australijczyk wygrał pierwszego seta, ale później faworyt wskoczył na właściwe tory i odwrócił losy rywalizacji. O swoim rywalu wypowiadał się w samych superlatywach.
Nick, wrócisz do finału nie tylko w Wimbledonie, ale też zagrasz o tytuł w innych dużych imprezach. Nick ma wielki talent i za nim niesamowity turniej. Nie myślałem, że kiedyś powiem o nim tyle miłych słów - mówił Djoković po zakończeniu finału.
Trudno mi odnaleźć odpowiednie słowa, aby oddać, jak dużo znaczy dla mnie trofeum w Wimbledonie. Kiedy miałem 4,5 roku, mieszkałem z rodzicami w górach i tam obejrzałem w telewizji zwycięstwo Pete'a Samprasa w 1992 roku. Już jako dziecko marzyłem o grze tutaj. To był mój pierwszy tenisowy obraz w głowie - dodał.
Djoković zapowiedział jednocześnie, że wypełni zakład. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami zwycięzca ma zaprosić pokonanego na obiad.
Novak Djoković zachwycił. Co za statystyka!
Novak Djoković nie miał łatwej przeprawy podczas tegorocznej edycji Wimbledonu. Kolejno w ćwierćfinale, półfinale oraz finale przegrywał pierwszego seta i musiał gonić wynik.
Najtrudniejsza była dla niego przeprawa z Jannikiem Sinnerem. W tym przypadku Włoch prowadził już 2:0 w setach. Później jednak zdołał urwać zaledwie siedem gemów w trzech kolejnych partiach.
Serb dokonał wielkiej rzeczy. Został pierwszym zawodnikiem w erze open (od 1968 roku), który zwyciężył w turnieju tracąc pierwszego seta od ćwierćfinału do finału.
Po raz ostatni taka sytuacja miała miejsce w Londynie w... 1949 roku. Aż 73 lata temu tej sztuki dokonał Ted Schroeder.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.