Krzysztof Stanowski zakończył swoją współpracę z Kanałem Sportowym. Obecnie pracuje nad nowym przedsięwzięciem, w którym będzie pełnić główną rolę. W piątek wrócił jednak do czasów współpracy z Mateuszem Borkiem, Tomaszem Smokowskim i Michałem Polem, bo ci wywołali go do tablicy podczas jednego z programów.
Możesz przeczytać także: Kupił udziały Stanowskiego. Partnerka zapytała: "Po co ci to?"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stanowski zarzucił im - a przede wszystkim Borkowi - kłamstwa, które ten miał wypowiedzieć w jego kierunku. Wspomniał też o tym, jak wyglądał model rozliczeń w wielkim projekcie - każdy z założycieli zarabiał tyle samo, mimo że to materiały Stanowskiego generowały największe wyświetlenia.
Czasem mówiłem wam wprost, czasami sugerowałem, że nie podoba mi się model rozliczeń, który jest całkowicie, ale to całkowicie oderwany od pracy i jej efektów. Ja osobiście lubię tworzyć, lubię robić, mam pomysły, a znalazłem się w momencie, w którym sam siebie hamowałem, bo nie czułem się traktowany fair - napisał w liście do współwłaścicieli, nie chcąc nazywać ich kolegami.
Możesz przeczytać również: To plama na honorze Bońka. "Do dzisiaj śmieją się ze mnie"
Materiał lotem błyskawicy rozszedł się po internecie. Na nagranie zareagował nawet Sławomir Mentzen, który trzyma stronę Stanowskiego.
Od początku byłem pewien, że Stanowski ma rację w sporze z KS. Pazerny nie jest ten, kto chce kasę za swoją pracę, tylko ten, kto chce kasę za czyjąś pracę. I pełna zgoda z tym, że od pieniędzy ważniejsze jest to, z kim się pracuje i czy czerpie się z tego radość! - napisał na Twitterze.
Zobacz wpis Sławomira Mentzena:
Możesz przeczytać także: "Krzysiu". Borek zwrócił się do Stanowskiego po jego filmie
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.