Kulomiotka była w gronie sześciu lekkoatletów z Wielkiej Brytanii, którzy zaraz po przylocie do Japonii trafili na kwarantannę, mimo negatywnych testów na koronawirusa na lotnisku. Dlaczego? Okazało się, że jedna z osób, która podróżowała samolotem była zakażona covid-19.
Po tym jak Sophie McKinna nie awansowała do finału pchnięcia kulą, ujawniła, jak utrudnione miała przygotowania do eliminacji. - Wykonano mi aż 28 testów na koronawirusa, wszystkie były negatywne - zapewniła. Mimo tylu negatywnych wyników, organizatorzy nie zwolnili Brytyjki z 14-dniowej kwarantanny.
Tym samym nie mogła spokojnie trenować tak jak inni sportowcy. Miała wyznaczone tylko specjalne miejsce do ćwiczeń w odosobnieniu. I tak mówi jednak o sześciu, ponieważ pierwotnie McKinna miała być nawet wykluczona z eliminacji. Ostatecznie została dopuszczona do rywalizacji po 28 testach negatywnych, ale utrudnione warunki treningu zrobiły swoje.
- Nie chcę szukać wymówek, ale nie jest łatwo przygotowywać się w takim stresie. Wspaniale jest rywalizować na igrzyskach olimpijskich, ale mi zamieszanie z koronawirusem mocno utrudniło zmagania. Co Cię nie zabiję, to wzmocni, więc wrócę - podkreśliła Brytyjka, cytowana przez angielski "Daily Mail".
Obecnie Japonia zmaga się z IV falą koronawirusa. Ostatniej doby w Japonii potwierdzono ponad 10 tys. przypadków nowych zakażeń. W związku z tym igrzyska odbywają się bez udziału kibiców, a sportowcy są masowo testowani. Trudno jednak logicznie wytłumaczyć, dlaczego Brytyjka przy ponad 20 negatywnych testach na koronawirusa, wciąż musiała być na kwarantannie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.