Artur Walczak był w stanie krytycznym od momentu, gdy został znokautowany podczas gali PunchDown 5, która 22 października odbyła się we Wrocławiu. Zawodnik w półfinale zawodów otrzymał potężny cios od późniejszego zwycięzcy Dawida "Zalesia" Zalewskiego. 26 listopada doszły tragiczne wieści o jego śmierci. Mężczyzna zmarł w wieku 46 lat.
Artur Walczak pochodził z Gniezna. Sportową karierę rozpoczynał od zawodów strongman - jego największym sukcesem było wicemistrzostwo Polski w parach z 2015 roku.
Jego przyjaciel Piotr "Bonus BGC" Witczak zamieścił w sieci informację o śmierci. "Spoczywaj w pokoju Przyjacielu. Do końca wszyscy wierzyliśmy. Mam nadzieję, że tam będzie Ci lepiej niż tu... Świat się kończy. Będzie mi Cię brakowało Artur" - napisał pod wspólnym zdjęciem.
Tak wyglądało ostatnie pożegnanie Artura Walczaka
"Super Express" relacjonował pogrzeb Artura Walczaka. Ceremonia jego ostatniego pożegnania rozpoczęła się o 13:00 w kaplicy na cmentarzu św. Trójcy w Gnieźnie. "Kaplica była wypełniona po brzegi, pojawiła się rodzina i znajomi" - czytamy.
Podziękujmy za każdą chwilę z Arturem. Za każdy uśmiech. Dziękujmy Bogu, że dał nam go i postawił na naszej drodze. Przeszedł przez bramę śmierci, ale pozostaje w naszych sercach - mówił ksiądz podczas kazania (za "Super Express").
Ciało Walczaka zostało skremowane. 46-latek spoczął w grobie obok rodziców w Gnieźnie.
Zobacz także: Wstrząsające fakty z życia Maradony. Szokujące nagranie