To zawsze wielka sprawa, bez względu na to, kto jest numerem 1 na świecie. Dla Beatriz Haddad Mai było to o tyle piękne, że ostatnie tygodnie pokazały, że spokojnie może dołączyć do czołówki. Świetne wyniki na trawie dodały jej pewności.
Sama tenisistka stwierdziła, że to dało jej motywację. - Trawa dała mi to "kliknięcie", po którym poczułam, że mój tenis może i powinien być agresywny. Na tej nawierzchni jest szybko, nie ma czasu na myślenie. Poczułam się silna, uwierzyłam w siłę forhendu i dobry serwis - mówiła podczas konferencji po pokonaniu Igi Świątek.
Tenisistka przeżyła dramat. W lutym 2020 roku wykryto u niej ślady stosowania enobosarmu i ligandrolu, przez co nałożono na nią karę 10-miesięcznego zawieszenia. To sprawiło, że musiała zaczynać od zera.
Musiała wrócić do turniejów ITF. Łapać pojedyncze punkty, liczyć na pomoc organizatorów i dzikie karty. Świadomość, że była w setce, nie pomagała, wręcz przeciwnie, nakładała na nią presję.
Czytaj też: Wyznanie Świątek. Sponsorzy nie będą zachwyceni
Tego czasu nie wspomina dobrze. - Musiała znaleźć trenera, sponsorów, wszystko zorganizować. Po kilku miesiącach byłam w Top 400. A potem stopniowo, do setki, Top 50 - aż do Top 30 i tak dalej. Nie mam już granic - tłumaczyła.
Po raz trzeci w karierze pokonała rywalkę z Top 10. - Czuję się dumna z siebie, zespołu, rodziny i przyjaciół. Po czterech operacjach łatwiej mi się cieszyć z takich sukcesów - podsumowała.
Iga Świątek przed US Open zagra w jeszcze jednym turnieju. W poniedziałek rusza impreza w Cincinnati i tam zaprezentuje się cała czołówka.