Dość sporą zagadką jest kariera Kamila Łaszczyka. Przez lata polski bokser nazywany był wielkim talentem i wydawało się, że ma spory potencjał. W momencie, gdy wrócił do naszego kraju, jego kariera znacząco wyhamowała.
Obecnie bardzo rzadko możemy oglądać go w akcji. Wpływ na to mają zarówno zawirowania promotorskie, jak i problemy zdrowotne. Na jego powrót na zawodowy ring przyszło nam czekać prawie dwa lata.
W nocy z piątku na sobotę (31 maja/1 czerwca) Łaszczyk miał okazję zawalczyć na gali w Nowym Jorku. I był zdecydowanym faworytem w starciu z reprezentantem Dominikany Yohanem Vasquezem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już w pierwszej rundzie Polak padł na matę, ale był w stanie wrócić do walki. W drugiej Vasquez okazał się bezlitosny dla przeciwnika i zasypał go gradem ciosów. Ostatecznie sędzia zmuszony był przerwać jednostronny pojedynek.
Tym samym Łaszczyk zanotował pierwszą porażkę w zawodowej karierze. To postanowił wykorzystać Amadeusz "Ferrari" Roślik, czyli jego rywal z freakfightowej federacji Fame MMA. Przypomnijmy, że bokser znokautował influencera w lutym 2023 roku.
"Nie będę kopał leżącego, ale... Kontuzje czaszki oraz kręgosłupa, których się nabawił w walce ze mną zostawiły nieodwracalne szkody... Sędzia mógł uratować ci wtedy tyłek, ale nie uratował kariery, którą niestety zakończyłem..." - napisał Roślik w relacji na Instagramie, którą udostępnił dalej portal mma.pl.
"Zapamiętany zostaniesz jako człowiek, któremu zakończyłem karierę sportową, ale otworzyłem finansową i pisze to z żalem, jednak lepsza jest brutalna prawda niż piękne kłamstwo. Na pocieszenie dodam, że nadszedł czas zarobić kasę... P.S. głowa do góry, nikt by się nie podniósł po takim g******, jaki ci zaserwowałem w klatce, bo byłeś totalne bezbronny, jednak coś się kończy, coś zaczyna. Pieniążki czekają" - dodał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.