Po efektownej wygranej z Ukrainą w Warszawie polska kadra w poniedziałek miała ograć na PGE Narodowym Turków i miłym akcentem pożegnać się z fanami przed wylotem do Niemiec. Już w niedzielę w Hamburgu czeka nas pierwszy mecz Euro 2024, a po drugiej stronie murawy staną reprezentanci Holandii. Dlatego na próbę generalną wyszła najmocniejsza jedenastka.
Michał Probierz nie kalkulował, do boju posłał taki sam skład, jak w zwycięskim barażu z Walią w Cardiff, który dał nam awans na ME. A zespół na murawę wyprowadził Robert Lewandowski.
Dla kapitana był to wyjątkowy wieczór, wszak po raz 150. założył biało-czerwoną koszulkę, śrubując swój rekord występów w drużynie narodowej w sposób niebywały. "Lewy" stał się w drużynie narodowej człowiekiem, od którego zależy niemal wszystko i kibice liczyli, że w poniedziałek uczci swój występ popisami pod bramką gości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pojedynek rozpoczął się dla naszej drużyny niezbyt przyjemnie, bo rywale zaatakowali wysokim pressingiem i nie dawali na miejsca na rozegranie akcji na ich połowie. Biało-Czerwoni znaleźli się pod presją, sztab Vincenzo Montelli dokładnie odrobił lekcję i dokładnie przeanalizował grę Polaków w piątkowym meczu z Ukrainą (3:1).
A na domiar złego goście szybko doszli do pozycji strzeleckiej, choć z dystansu Kerem Akturkoglu na szczęście posłał piłkę w 9. minucie nad naszą bramką.
Polacy szybko znaleźli sposób na grę rywali i równie szybko strzelili gola. W 12. minucie Jan Bednarek zagrał piłkę przez całe boisko, opanował ją pod bramką rywali Robert Lewandowski, a wpadający w pole karne Turków Karol Świderski bez trudu pokonał Merta Gunoka. "Lewy" zapisał na koncie asystę, a "Świder" złapał kontuzję.
To był niezwykły pech, jak przy urazie Arkadiusza Milika. Polski snajper fetował gola, ale źle postawił nogę i poczuł ból w kostce. Doktor Jacek Jaroszewski robił co mógł, ale nie minęło dziesięć minut, a pechowego snajpera zastąpił doskonale znany Turkom Krzysztof Piątek. Pozostaje mieć nadzieję, że "Świder" wykuruje się już na Euro 2024.
Goście tymczasem szybko doszli do głosu, ruszyli pod naszą bramkę i w 21. minucie w sytuacji sam na sam popisał się kapitalną paradą Wojciech Szczęsny. Kerem Akturkoglu wyprzedził naszych defensorów, ale bramkarza już pokonać nie był w stanie. Polacy odpowiedzieli szybką akcją Krzysztofa Piątka, który strzelił wprost w bramkarza rywali.
Polscy piłkarze rozciągali grę na skrzydłach, starali się rozerwać defensywę Turków, a ci polowali na piłki w środku pola i próbowali szybkich kontr. Jedni i drudzy grali bardzo uważnie w defensywie, pierwsze pół godziny układało się po myśli miejscowych. Niestety Michał Probierz miał znów powody do zmartwienia, coś stało się z kapitanem.
Robert Lewandowski zgłosił jakiś uraz i już w 33. minucie spotkania opuścił boisko.
Gorszego scenariusza chyba nie dałoby się napisać, trzy kontuzje i trzech napastników poza składem reprezentacji. Ale mecz z Turcją trwał i trzeba było walczyć o dobry wynik. Zwłaszcza, że goście bardzo chcieli wyrównać. Znów blisko był Kerem Akturkoglu, który dostał świetną piłkę od Semiha Kilicsoya. I znów nie potrafił pokonać Wojtka Szczęsnego.
Po zmianie stron na murawie szybko zameldowali się Bartosz Salamon, Jakub Moder i Damian Szymański. Ten pierwszy niemal od razu zarobił żółtą kartkę, a gra znacznie się zaostrzyła. Turcy cały czas próbowali atakować i szukali wyrównania, aż w 55. minucie Wojciech Szczęsny zatrzymał strzał Barisa Yilmaza z bliska i znów ocalił nam skórę.
Tak samo jak niemal dziesięć minut później, gdy świetnie z dystansu przymierzył Arda Guler. Młody gwiazdor Realu Madryt powinien wpisać się na listę strzelców, ale po raz kolejny polski bramkarz zachował się na linii wprost wspaniale. Biało-Czerwoni próbowali szybko skontrować, ale akcja wyszła im niezbyt groźna. I znów się bardzo cofnęli.
W 67. minucie powinno być 2:0 dla Polaków, akcję zagraliśmy popisową. Jakub Moder ze środka podał na lewo, a tam Sebastian Szymański ruszył do przodu i wyłożył piłkę do Kacpra Urbańskiego. 19-latek znalazł się oko w oko z Mertem Gunokiem, który jakimś cudem nogą zatrzymał piłkę po jego strzale. Młokos mógł zostać bohaterem...
Niewykorzystana sytuacja zemściła się na naszej ekipie kwadrans przed końcem. Szymański stracił piłkę przed polem karnym, Turcy szybko rozegrali akcję i piłka trafiła do Barisa Yilmaza, który ograł Bartosza Salamona i posłał piłkę do siatki. Na tego gola zanosiło się od powrotu na boisko po przerwie i wreszcie musiał paść.
A jeszcze w 79. minucie zaryzykował Wojciech Szczęsny, który ruszył za pole karne do piłki i został ograny przez rywala. Kerem Akturkoglu miał przed sobą pustą bramkę i z dystansu starał się wpakować piłkę do siatki. Był blisko, futbolówka otarła się o poprzeczkę i opuściła boisko. Kibice na PGE Narodowym głęboko odetchnęli.
Tak jak w 87. minucie, gdy Kacper Urbański przepięknie podał do Krzysztofa Piątka, a ten w sytuacji sam na sam strzelił w golkipera Turków. Gdy wydawało się, że jednak padnie remis, Nicola Zalewski dostał piłkę na lewej stronie, wpadł do środka pola i z zimną krwią wpakował piłkę do bramki rywali. PGE Narodowy odleciał, polscy piłkarze znów wygrali.
Czytaj także: Ukrainiec gra dla Polski. Co za słowa o naszym kraju
Pojedynek z Turcją był ostatnim sprawdzianem Polaków przed Euro 2024. We wtorek nasz zespół ruszy do Niemiec, gdzie zamieszka w Hanowerze. Tam kadrowicze będą trenować i wracać do zdrowia, a już w niedzielę 16 czerwca w Hamburgu zmierzą się z Holandią w pierwszym swoim meczu w grupie D finałów mistrzostw Europy.
Polska - Turcja 2:1 (1:0)
Bramki: Karol Świderski (12), Nicola Zalewski (90) - Baris Yilmaz (77)
Żółte kartki: Bartosz Salamon, Bartosz Slisz - Baris Yilmaz, Orkun Kokcu
Sędziował: Balázs Berke (Węgry)
Widzów: ok. 48 000
Polska: Wojciech Szczęsny - Przemysław Frankowski, Jan Bednarek, Paweł Dawidowicz (46. Bartosz Salamon), Jakub Kiwior, Nicola Zalewski - Bartosz Slisz (78. Damian Szymański), Jakub Piotrowski (46. Sebastian Szymański), Piotr Zieliński (46. Jakub Moder) - Karol Świderski (19. Krzysztof Piątek), Robert Lewandowski (33. Kacper Urbański).
Turcja: Mert Gunok - Kaan Ayhan (61. Merih Demiral), Samet Akaydin, Abdulkerim Bardakci, Orkun Kokcu - Hakan Calhanoglu (72. Kenan Yildiz), Kerem Akturkoglu (82. Cenk Tosun), Salih Ozcan (61. Okay Yokuslu), Mert Muldur, Irfan Kahveci (46. Arda Guler) - Semih Kilicsoy (46. Baris Yilmaz).