Tylko dwa mecze testowe reprezentacja Polski miała rozegrać przed wylotem do Niemiec na Euro 2024. Oba na PGE Narodowym w Warszawie, oba z wymagającymi rywalami. W piątek Biało-Czerwonych sprawdziła reprezentacja Ukrainy, która mimo trwającej wojny wyszarpała awans na ME i liczyła na dobry występ w finałach.
Polacy z kolei musieli drżeć przed występem w turnieju, bo po fatalnych eliminacjach i szczęśliwie wygranym barażu z Walią w Cardiff trafili do niezwykle trudnej grupy z Holandią, Francją oraz Austrią.
To dlatego mecz z Ukrainą był bardzo ważny, miał dać odpowiedź na pytanie, w którym miejscu jest nasza drużyna i czy będzie w stanie zagrać na wysokim poziomie z groźnym rywalem. Ukraińcy kilka dni temu zremisowali 0:0 z Niemcami na ich boisku i występu w Norymberdzie wstydzić się nie muszą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mecz na dobre w Warszawie się nie rozpoczął, a już byliśmy świadkami dramatu. Arkadiusz Milik ruszył do piłki, ale źle postawił nogę i po niespełna minucie zgłosił uraz. Napastnik Juventusu Turyn opuścił boisko w asyście doktora Jacka Jaroszewskiego, jego mina mówiła niemal wszystko. Szansę debiutu dostał więc Kacper Urbański.
Ukraińcy szybko ruszyli przed siebie, ale w polu karnym zatrzymał ich składną akcję Sebastian Walukiewicz. Goście atakowali jednak coraz śmielej, a Łukasz Skorupski musiał być skoncentrowany na maksa. Ale Polacy szybko przenieśli ciężar gry na połowę rywali, a w 11. minucie wyszli na prowadzenie po rzucie rożnym.
W ogromnym zamieszaniu pod bramką Ukraińców piłkę z bliska wepchnął do ich bramki Sebastian Walukiewicz, a kibice na PGE Narodowym wprost oszaleli ze szczęścia.
Biało-Czerwoni poszli za ciosem, po chwili znakomicie uderzał Piotr Zieliński, a dynamicznym wejściem przed bramkę popisał się Adam Buksa. W obu przypadkach do szczęścia niewiele zabrakło. Ale już w 16. minucie nasz kapitan podwyższył na 2:0. Pomocnik wstrzelił piłkę przed bramkę rywali, nikt jej nie wybił, a ta wpadła do siatki.
Cóż to był za początek Polaków, więcej niż znakomity. Dwa ciosy i pełna kontrola nad meczem. A to nie był koniec emocji. W 30. minucie znów świetnie rozegraliśmy rzut rożny, Michał Skóraś wrzucił piłkę, a pochodzący z Kowla w Ukranie Taras Romanczuk urwał się defensorom i podwyższył na 3:0. Nokaut stał się faktem.
Goście zaraz chcieli odpowiedzieć, sam z piłką w polu karnym Polaków znalazł się Ołeksandr Tymczyk, ale Łukasz Skorupski kapitalną interwencją ocalił zespół przed stratą gola. Nie był jednak w stanie zatrzymać Artema Dowbyka, najlepszego strzelca LaLiga w minionym sezonie, który w 41. minucie urwał się naszej defensywie i dał przyjezdnym nadzieję na korzystny wynik.
Po zmianie stron nasz zespół - jeszcze bez zmian personalnych - znów ruszył śmiało do ataku. Z rzutu wolnego szczęścia próbował Piotr Zieliński, błysnął żwawością Kacper Urbański, a Michał Skóraś starał się przedrzeć pod bramkę gości w bocznym sektorze boiska. Niestety sielankę na boisku przerwał kolejny uraz, tym razem Tarasa Romanczuka.
Pomocnik zszedł z boiska po godzinie gry, tak samo jak bohaterowie Piotr Zieliński i Sebastian Walukiewicz. Szansę dostał za to witany oklaskami Robert Lewandowski, a obok niego na murawie pojawili się Jakub Moder, Bartosz Bereszyński oraz młokos Jakub Kałuziński, kolejny debiutant w naszej drużynie narodowej.
"Lewy" szybko miał okazję, podał mu piłkę... ukraiński bramkarz, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Mecz stał się bardziej wyrównany, a Serhij Rebrow posłał do boju Mychajło Mudryka i Wiktora Cygankowa, dwóch znakomitych napastników, którzy mieli dać Ukraińcom gole i wyrównanie w meczu. Polacy jednak grali bardzo pewnie.
Bronili, asekurowali, kontrowali z wprawą. A gdy rywale przedzierali się pod naszą bramkę, to świetnie spisywał się Łukasz Skorupski, który kapitalnie odbił strzał Hryhoryja Sudakowa, by po chwili wyłapać piłę podawaną przez Mychajło Mudryka. Polacy odpowiedzieli strzałami Roberta Lewandowskiego i Tymoteusza Puchacza, a po chwili sędzia z Anglii zakończył zawody. To był efektowny triumf, ale okupiony urazami.
W drugim i ostatnim sparingu przed Euro Polacy stawią czoła reprezentacji Turcji. Ten mecz odbędzie się już w poniedziałek 10 czerwca na PGE Narodowym i będzie ostatnim sprawdzianem naszej drużyny narodowej przed finałami ME. Dzień później Polacy wylecą do Niemiec, gdzie już 16 czerwca rozpoczną udział w imprezie.
Polska - Ukraina 3:1 (3:1)
Bramki: Sebastian Walukiewicz (11), Piotr Zieliński (16), Taras Romanczuk (30) - Artem Dowbyk (41)
Żółte kartki: Ołeksandr Tymczyk, Rusłan Malinowskij, Maksym Tałowierow
Sędziował: Andrew Madley (Anglia)
Widzów: ok. 55 000
Polska: Łukasz Skorupski - Bartosz Salamon, Jakub Kiwior, Sebastian Walukiewicz (62. Bartosz Bereszyński) - Michał Skóraś, Taras Romanczuk (61. Jakub Moder), Sebastian Szymański, Piotr Zieliński (61. Robert Lewandowski), Nicola Zalewski (72. Tymoteusz Puchacz) - Arkadiusz Milik (5. Kacper Urbański; 62. Jakub Kałuziński), Adam Buksa
Ukraina: Hryhoryj Buszczan - Witalij Mykołenko (46. Ołeksandr Zinczenko), Walerij Bodnar, Maksym Tałowierow, Ołeksandr Tymczyk - Ołeksandr Zubkow (70. Mychajło Mudryk), Serhij Sidorczuk, Rusłan Malinowskij (70. Bogdan Mychajliczenko), Andrij Jarmolenko (70. Wiktor Cygankow) - Hryhoryj Sudakow (81. Mykoła Szaparenko), Artem Dowbyk (77. Władysław Wanat).