Historia Ziona Clarka to gotowy materiał na hollywoodzki film. Amerykanin przyszedł na świat w 1997 roku z zespołem regresji ogonowej. Jego matka nie dbała o siebie w trakcie ciąży. Papierosy, alkohol i leki spowodowały, że Zion urodził się chory. Schorzenie przejawia się nieprawidłowym rozwojem dolnego (ogonowego) końca kręgosłupa.
Po narodzinach niepełnosprawne niemowlę zostało porzucone przez matkę. Chłopiec musiał przejść dwie operacje kręgosłupa, aby mógł samodzielnie siedzieć i zachowywać pionową sylwetkę. Osierocony Zion spędził aż 16 lat w tzw. pieczy zastępczej. W swoim życiu napotkał na wiele trudności takich jak m.in. niedożywienie, czy dręczenie psychiczne zarówno ze strony rówieśników, jak i opiekunów. Szczęście odnalazł dopiero w domu Kimberli Hawkins.
Pomimo niepełnosprawności Zion został sportowcem. Trudności motywowały go do pracy nad sobą i dążenia do osiągnięcia sukcesu. Przez wiele lat trenował zapasy i nie poddawał się nawet w obliczu wielu przegranych walk. W 2020 roku sportowiec podjął decyzję o chęci pobicia rekordu świata w biegu na rękach.
Został rekordzistą świata
Zion Clark pokazał prawdziwy charakter. Do próby pobicia rekordu Guinnessa przygotowywał się przez rok. Dzięki poprawie swojej siły i techniki sprostał arcytrudnemu zadaniu. Na bieżni w szkole ponadpodstawowej w Massilion (stan Ohio) pokonał 20 m w tempie 4,78 s. Jego wynik oficjalnie trafi do Księgi Rekordów Guinnessa na 2022 r.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.