Do tragicznego zdarzenia doszło 26 stycznia 2020 roku. Helikopter, którym przemieszczało się dziewięć osób, rozbił się w Kalifornii. Wszyscy pasażerowie, w tym Kobe Bryant i jego córka Gianna, zginęli na miejscu.
Czytaj także: Polała się krew! Co za koszmarny faul
Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu orzekła, że pilot przekroczył granice przepisów dotyczących latania przy złej pogodzie, stracił orientację co do pozycji helikoptera i skręcił w zbocze zasłonięte chmurami.
W środę minęły dwa lata od katastrofy w Los Angeles. Kobe Bryant z córką doczekali się ogromnego pomnika, który stanął w miejscu katastrofy helikoptera, którym lecieli. Wpływ na to miał między innymi Donald Trump, który opuszczając stanowisko prezydenta, wpisał sportowca na listę zasłużonych Amerykanów, którzy otrzymają swój pomnik.
Nie wszystkim jednak podoba się ten pomysł. Nie chodzi jednak o lekceważenie Bryanta oraz jego córki, ale brak należytego docenienia pozostałych siedmiu ofiar katastrofy.
Było siedem innych osób, którzy również stracili życie, których życie jest równie ważne. Co to jest? Tablica na ich grobie też? Kobe i jego córka stoją nad nimi? To wydaje się paskudne - napisała zbulwersowana internautka.
Wielka kariera
Kobe Bryant od początku do końca kariery związany był z Los Angeles Lakers. Pięciokrotnie sięgał po mistrzostwo NBA (2000, 2001, 2002, 2009, 2010). W 2008 roku został wybrany MVP sezonu zasadniczego ligi, a w dwóch kolejnych sezonach MVP finałów NBA. Był również dwukrotnym mistrzem olimpijskim. Kobe Bryant miał 41 lat.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.