Sławomir Peszko to wychowanek Nafty Jedlicze, skąd wypłynął na szerokie wody. Jeszcze jako junior trafił do Wisły Płock, a później przeniósł się do Lecha Poznań. Następnie występował za granicą, a konkretnie w Niemczech, Anglii czy Włoszech. Po powrocie do kraju bronił barw Lechii Gdańsk, Wisły Kraków i Wieczystej Kraków.
To właśnie w ostatnim z wymienionych klubów na początku czerwca 2023 roku postanowił zakończyć karierę. Od razu poinformował jednak, że został ambasadorem nowej federacji freak fightowej - Clout MMA. Obecnie jest również szkoleniowcem Wieczystej, gdzie najpierw pełnił tę funkcję tymczasowo, a z uwagi na dobre wyniki pozostał na dłużej.
W przypadku piłki nożnej, głośno jest teraz o nadchodzących barażach do Euro 2024, w którym wystąpi reprezentacja Polski. Tym samym Biało-Czerwoni mają szansę na udział w piątych z rzędu mistrzostwach Europy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wspomniany Peszko nie ma dobrych wspomnień z turniejem w 2012 roku. Z powodu "afery taksówkowej" w Kolonii nie znalazł się w kadrze. Teraz okazuje się, że w tamtym czasie wrogiem byłego reprezentanta Polski stał się "Fakt". O całej sprawie w programie "Dwa Fotele" emitowanym na YouTube przez meczyki.pl opowiedział redaktor naczelny wspomnianej gazety Michał Wodziński.
- Sławek obraził się za okładkę, bodajże z tytułem "Peszko przepił swoje EURO". Wydaje mi się jednak, że to nie przez Fakt nie pojechał na Euro 2012. To nie jest tak, że gdyby Fakt nie napisał o tej sytuacji, to on pojechałby na ten turniej. O tamtym zdarzeniu pisały wszystkie media w Polsce - przekazał Wodziński.
Okazuje się jednak, że nie tylko Peszko miał pretensje o artykuł, które stawiał go w negatywnym świetle. Niezadowolenia nie ukrywała również jego rodzina.
- Peszko miał pretensje o tę publikację - jego rodzina zresztą też. Moja śp. babcia spotkała kiedyś członka rodziny Sławka i ta osoba powiedziała, że przeze mnie on nie znalazł się w kadrze na EURO 2012. No nie... - wyznał redaktor naczelny "Faktu".
Mimo tamtej sytuacji Wodziński liczy, że będzie miał kiedyś okazję spotkać się na kawie z Peszko. Teraz, kiedy minęło aż 12 lat od tamtego turnieju, były już piłkarz może mieć inne spojrzenie na artykuł, który miał zaprzepaścić jego udział na polsko-ukraińskim Euro.
Przeczytaj też: Oglądał mecz Lecha. Wbił szpilę w trenera
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.