Interesy Igi Świątek w sprawie z Warsaw Sports Group reprezentuje mecenas Jarosław Chałas. "Super Express" ujawnił, że chodzi o kwotę w wysokości nawet miliona złotych. Tenisistka chce zwrócić koszty, jakie agencja poniosła w związku z jej rozwojem. Jednak nie jest to kwota, o jakiej chodzi agencji.
Przede wszystkim wyjaśnijmy sobie powielany w publikacjach prasowych błąd - WSG nie przysługuje od Igi Świątek żadne "zadośćuczynienie", a jedynie zwrot kosztów poniesionych przez WSG na rozwój sportowy Igi, do których WSG zalicza swoje wydatki niemające żadnego związku z rozwojem Igi. I to tego rodzaju koszty WSG są osią sporu stron - wyjaśnił w rozmowie z WP SportoweFakty Jarosław Chałas.
Sam prawnik nie chce ujawnić kwoty, o jaką toczy się spór. Dla niego to kwestia drugorzędna. Chodzi głównie o brak rzetelności w rozliczeniach WSG. Według niego agencja wzmogła swoją aktywność po sukcesie Igi Świątek w Rolandzie Garrosie.
Podkreślić trzeba, że Iga doszła do miejsca, w którym jest teraz nie dzięki WSG, ale wbrew temu, że WSG nie wykonywało swoich zobowiązań umownych, np. nie pozyskało dla niej ani jednego sponsora - mówi prawnik.
Zwrócił też uwagę, że Warsaw Sports Group nie było sponsorem. Co to za sponsor, który odbierał sobie z każdej wygranej Igi spore sumy, które już zwróciły mu znaczną część kosztów, jakie twierdzi, że poniósł na Igę. Takich "kwiatków" w wygasłej umowie Igi z WSG jest zresztą dużo więcej - ujawnił.
Ugoda pomiędzy Igą Świątek a Warsaw Sports Group?
Tenisistka nie zaprzecza temu, że chce zwrócić koszty. Wygląda więc na to, że strony mogą się dogadać. Jednak jak ujawnił prawnik, pierwsze rozmowy były inicjowane, ale WSG je zerwała.
Jest jednak plan na ciąg dalszy. Kolejne rozmowy ugodowe mają się odbyć w dniach 26-30 października. Kancelaria (Chałas i wspólnicy) czeka tylko na potwierdzenie ze strony Warsaw Sports Group.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.