Prawnik Marcin Kruszewski w ostatnich miesiącach zdobył dużą popularność, publikując treści m.in. na Tik-Toku, Youtube czy Instagramie. Twórca zasłynął z omawiania sytuacji, w których, jego zdaniem, doszło do złamania praw uczniów. Kruszewski za pośrednictwem swojego kanału "Prawo Marcina" komentuje też bieżące wydarzenia, które wzburzają opinie publiczną.
Tak było też w przypadku jego najnowszego materiału, który w czwartek pojawił się na platformie YouTube. Twórca przeanalizował w nim głośny materiał Sylwestra Wardęgi i na tej podstawie ocenił, jaka odpowiedzialność karna może spotkać influencerów zamieszanych w aferę.
Do tej pory w kontekście afery wymienia się głównie czterech twórców - Stuarta "Stuu" Burtona, na którego spadły dotąd najpoważniejsze zarzuty, a także Marcina Dubiela, Michała "Boxdela" Barona i Agatę "Fagatę" Fąk, którzy rzekomo mieli ukrywać informacje na temat działań "Stuu".
Kruszewski już na samym początku stwierdził, że jeżeli zarzuty przedstawione w firmie Wardęgi zostaną potwierdzone przed sądem, odpowiedzialność karna może spaść na wiele osób, w tym również te, które milczały na temat przestępstw popełnianych przez innych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kodeks karny uznaje za przestępstwo niezawiadomienie o niektórych przestępstwach, za które grozi całkiem poważna kara - do 3 lat pozbawienia wolności. Stosunki seksualne z małoletnim poniżej 15. roku życia są właśnie jednym takim przestępstwem. Jeżeli faktycznie doszło do takich stosunków, to osoby, które o tym wiedziały, nie miały prawa milczeć - informuje na swoim materiale Kruszewski.
Twórca przeanalizował również wiadomości wysyłane przez "Stuu" do dziewczyny, która nie ukończyła jeszcze 15 lat.
Bardzo niepokojące są już same wiadomości wysyłane do 12-letniej dziewczyny, która rocznikowo miała 13 lat, co potwierdził Wardęga - komentuje Kruszewski.
Zdaniem twórcy kanału "Prawo Marcina", wiadomości wysyłane przez "Stuu" mogą świadczyć o chęci spotkania z dziewczyną w celu nawiązania z nią kontaktu seksualnego. W takim wypadku, już samo kierowanie tego typu wiadomości jest zagrożone trzyletnią odsiadką.
Kruszewski szerzej odniósł się także do fragmentu filmu Wardęgi, w którym ten przedstawia relację uczestniczek imprezy w mieszkaniu "Stuu". Jak informuje prawnik, gdyby w trakcie spotkania doszło do dobrowolnego stosunku z małoletnią poniżej 15. roku życia, czyn ten byłby zagrożony karą pozbawienia wolności do lat 12 lat.
Czytaj też: Zadyma po meczu Legii w Alkmaar. Poszło o flagi?
Gdyby jednak kontakt miał miejsce bez zgody pokrzywdzonej (np. upojonej alkoholem), sprawca mógłby zostać skazany nawet na 15-letnią odsiadkę. Co ważne, Kruszewski podkreśla, że przytoczone przez Wardęgę materiały nie są wystarczającym dowodem w tej sprawie.
Na koniec swojego materiału, Kruszewski poruszył temat "Boxdela". Jego zdaniem, wiadomości pisane do wówczas 14-letniej dziewczyny są obleśnym żartem, jednak w świetle dostępnych obecnie dowodów, nie noszą znamion przestępstwa, gdyż sam "Boxdel" nie dążył do spotkania z małoletnią.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie zarzutów, jakie można sformułować przeciwko Boxdelowi, gdyby sprawa trafiła przed sąd. Na podstawie tych dowodów, byłby całkowicie niewinny - mówi Kruszewski
Autor "Prawa Marcina" był też gościem porannego programu live emitowanego na "Kanale Sportowym". Kruszewski powtórzył argumentację przedstawioną we własnym filmie i zwrócił uwagę na jedną ważną kwestię - wydawaniem wyroków powinny zająć się właściwe instytucje.
Warto podkreślić, nikt w tej sprawie nie ma jeszcze postawionych zarzutów ani nie został skazany prawomocnym wyrokiem, więc teoretycznie mówimy jeszcze o ludziach w świetle prawa całkowicie niewinnych - mówił na antenie Kanału Sportowego.