W nadchodzący piątek, 17 listopada, polska drużyna narodowa zmierzy się z Czechami w ramach eliminacji do mistrzostw Europy. Po przegranej w Pradze, Biało-Czerwoni mają na celu to, aby wziąć rewanż. Jednak nawet zwycięstwo nie zagwarantuje im automatycznego awansu na Euro 2024. Wygląda na to, że Biało-Czerwoni będą musieli zagrać o to w barażach.
Możesz przeczytać także: Zarabiają fortunę za wpisy na Instagramie. Lewandowski? Padła kwota
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem w przeddzień spotkania z Czechami, w tamtejszych mediach pojawiła się rozmowa z Verner Licką - byłym piłkarzem, później trenerem, który w swojej karierze pracował m.in. na polskich boiskach - prowadził Polonię Warszawa, Górnik Zabrze, Wisłę Kraków, Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, czy tez Radomiak Radom.
Mało kto wie, że to on miał być pierwszym w historii zagranicznym trenerem reprezentacji Polski. 21 lat temu jego kandydatura była brana na poważnie jeśli chodzi o to stanowisko. Portal idnes.cz pisze nawet, że była to dla niego "propozycja życia". Co więc poszło nie tak?
Powód w jakimś stopniu był polityczny i nadal tego trochę żałuję, ale co zrobić. Polacy są dumni i nie chcieli, aby ich najpopularniejszą drużynę narodową prowadził obcokrajowiec - powiedział Licka, który dodał jednocześnie, że miał już wówczas zgodę czeskiej federacji (prowadził wówczas kadrę do lat 21), aby przenieść się do Polski.
W piątek natomiast Licka z uwagą będzie śledził starcie Polaków z Czechami. Jego rodacy również są pod presją - choć zajmują drugie miejsce w grupie, też nie mogą być pewni awansu na Euro 2024.
Dziś wokół czeskiej reprezentacji jest bardzo gorąco, a zawodnicy i członkowie sztabu trenerskiego znaleźli się pod wielką presją. A ona może być jeszcze większa, jeśli okaże się, że meczem decydującym o naszym "być albo nie być" na EURO 2024 będzie spotkanie z Mołdawią - przyznał w rozmowie z "Super Expressem".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.