Borys Mańkowski i Norman Parke 2 października zmierzą się w rewanżu na Fame MMA 11 w Arenie Gliwice. Organizacja KSW wydała zgodę na pojedynek Mańkowskiego w Fame MMA. "Diabeł Tasmański" nie ukrywa, że obecnie rewanż z Parkiem byłby niemożliwy w formule MMA ze względu na operację więzadła krzyżowego, którą przeszedł kilka miesięcy temu.
Pojedynek odbędzie się na zasadach bokserskich i potrwa... jedną rundę, która będzie liczyć aż 15 minut. Nie będzie więc czasu na odpoczynek. Obaj weterani KSW zawalczą w małych rękawicach, by podnieść atrakcyjność starcia.
Po raz pierwszy Norman Parke i Borys Mańkowski spotkali się 23 marca 2019 roku na gali KSW 47. Wówczas lepszy okazał się "Stormin", który zwyciężył jednogłośną decyzją sędziów.
Czytaj także: Co na to Ronaldo?! Jego partnerka pozuje nago na jachcie
Przejechał się po Najmanie
W środę Mańkowski i Parke spotkali się w programie face to face, który prowadził "Boxdel", jeden ze współwłaścicieli organizacji Fame MMA. Jedno z ostatnich pytań dotyczyło... Marcina Najmana. I wtedy się zaczęło!
Najman? To nie jest zawodnik. Nawet mi nie przeszło przez myśl - zaczął Mańkowski.
"Diabeł Tasmański" poszedł dalej i mówił, że nie rozumie działań Najmana. Mocno poleciał. Podkreślił nawet, że nikt nie chciałby być synem "El Testosterona". To będzie może być kolejna drama!
Nigdy tego nie zrozumiem i nigdy tego nie zaakceptuję, z tego co wiem, to on ma jakieś dziecko, do szkoły chodzi. Nie zrobiłbym tego dla swojego dzieciaka. Robię to co robię i potem ten dzieciak idzie do szkoły i wszyscy wiemy, jak to wszystko wygląda. Na pewno nie jest fajnie być dzieckiem Marcina Najmana - zaznaczył.
Wtedy swoje słowa wtrącił "Boxdel". - Nie chciałbym być jego synem - powiedział. - Ja też, nikt by nie chciał być - zaznaczył Mańkowski.
Czytaj także: Fame MMA pobiło rekord. Ujawniono, ile sprzedano PPV