Organizatorzy gali Kapeo Rocky Boxing Night w Koszalinie liczyli, że rozgłos zapewni im powrót do ringu Adama Kownackiego. Stało się jednak inaczej, bo wcześniej doszło do skandalu, o którym momentalnie zrobiło się głośno w polskich mediach. Nagle cały kraj usłyszał o Marcinie Sianosie.
To zawodnik MMA, który czasami decyduje się na walkę bokserską. To właśnie na zasadach boksu miał się bić z Arturem Bizewskim w Koszalinie. Początkowo tak było, a kibice nie mogli narzekać, bo pięściarze stoczyli bardzo ciekawe widowisko w pierwszej rundzie.
W drugiej Sianos był bliski zwycięstwa i nagle zachował się skandalicznie. Swojego rywala najpierw sprowadził do parteru, a potem uderzył łokciem w twarz. Sędzia od razu przerwał pojedynek, a Marcin został zdyskwalifikowany. Dopiero następnego dnia zebrał się w sobie, aby skomentował szokujące zachowanie.
"Dziękuję Arturowi za pojedynek. Jednocześnie najmocniej przepraszam za swoje niesportowe zachowanie w ringu. Nie ma na to żadnego wytłumaczenia, jest to karygodne i należała mi się ewidentnie dyskwalifikacja. Przez cały ciężki okres przygotowawczy ani razu nie zdarzyła się podobna sytuacja. Nikogo nie obaliłem, trenowaliśmy czysty boks. Sam sobie nie jestem w stanie wytłumaczyć swojego wczorajszego zachowania" - pisze w oświadczeniu na Facebooku.
Sianos chce rewanżu z Bizewskim
Sianos nie jest w stanie wytłumaczyć, co się stało, że w taki skandaliczny sposób złamał przepisy. Zdaje sobie sprawę, że to może być jego koniec w zawodowym boksie, ale i tak poprosił o rewanż.
"Nie uważam się za przegranego, ani Artura Bizewskiego za wygranego. Jeżeli PUB, Rocky Boxing Night i Artur Bizewski wyraziliby zgodę na ponowne rozstrzygnięcie pojedynku, to oświadczam, że całą moją gażę, bez względu na wynik starcia, przeznaczę na cel charytatywny wskazany przez mojego przeciwnika" - dodaje.
Czytaj także: Miał prośbę do gwiazdy MMA. Gorzko jej pożałował
Szanse na to są niewielkie. Sianosowi grozi dożywotnia dyskwalifikacja. Jego wczorajsze zachowanie doprowadziło do tego, że na trybunach zrobiło się bardzo nerwowo. Kibice Bizewskiego chcieli wtargnąć do ringu, aby dopaść zdyskwalifikowanego zawodnika.