Sezon 2024/2025 polskich skoczków narciarskich to wielka niewiadoma. W kadrze doszło do niewielu zmian, lecz najistotniejsza zaszła w strukturach Polskiego Związku Narciarskiego. Alexander Stoeckl, trener, który w latach 2011-2024 był selekcjonerem reprezentacji Norwegii, objął stanowisko dyrektora sportowego ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w PZN.
Efekty jego pracy będziemy na poważnie odczuwać dopiero w najbliższych miesiącach, ponieważ nowa kampania zimowa w skokach narciarskich rusza 22 listopada 2024 roku. Przed jej rozpoczęciem trener polskiej kadry, Thomas Thurnbichler udzielił szczerego wywiadu dla sport.pl, w którym opowiedział, jak dotychczas współpracuje mu się ze swoim rodakiem. Nie szczędził mu pochwał.
Brakowało mi kogoś takiego w ostatnich dwóch latach. Długo pracowaliśmy nad tym, żeby sprowadzić kogoś takiego. To kolejna duża postać w polskich skokach i jest tu, żeby pomóc w wielu sprawach, których ja nie będę w stanie dosięgnąć, poświęcając się w pełni pracy trenera. Poza tym znamy się bardzo długo i ufam jego doświadczeniu w wielu sprawach - powiedział trener polskich skoczków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Thomas Thurnbichler szczerze o pracy z Alexandrem Stoecklem
Austriak nie ukrywał, że Alexander Stoeckl przybył do Polskiego Związku Narciarskiego nie tylko ze względów czysto sportowych, ale też politycznych. Uważa go za bardzo potrzebną postać do rozwoju polskich skoków narciarskich.
Dyrektor był nam potrzebny także w roli kogoś widzącego, co ja robię i kogoś, kto może mnie wesprzeć. Jednak główne zadanie Aleksa to pomoc na miejscu w projektach, których trzeba pilnować i je rozwijać, a także bycie oparciem dla trenerów, kimś, z kim mogą porozmawiać. Ma też rolę polityczną - we współpracy i ciągłej komunikacji z Międzynarodową Federacją Narciarską, czy medialną i związkową. Musi zaglądać na każdy poziom polskich skoków, tego oczekuję - dodał Thomas Thurnbichler.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.