Zanim rozpocznie się każdy mecz reprezentacji, obie kadry mają szanse usłyszeć swoje hymny narodowe. Niektórzy śpiewają, inni nie. Jedni bardziej żywiołowo, drudzy mniej. Był taki czas w kadrze, kiedy Robert Lewandowski stał podczas "Mazurka Dąbrowskiego" nieruchomo.
To był trudny czas zarówno dla zespołu, jak i napastnika. Spoczywała na nim duża presja. Wspominał o tym Paweł Wilkowicz w książce "Robert Lewandowski. Nienasycony". W ciężkich chwilach przed Euro 2016, zawodnik był nawet wygwizdywany przez kibiców.
Nagonka trwała, również przez to, że nie śpiewał hymnu. - Nie czułem w tamtym momencie potrzeby śpiewania. To nie był bunt. Po prostu nie czułem potrzeby. Bardziej wtedy przeżywałem hymn, gdy go nie śpiewałem, tylko słuchałem - tłumaczył wówczas, co przypomniał "Fakt".
Swój patriotyzm chciałem w tamtym momencie przeżywać w środku. Bez licytowania się, kto głośniej zaśpiewa. Tak wtedy czułem - mówił Lewandowski.
Teraz sytuacja jest inna. Nasz piłkarz jest liderem kadry, znakomicie radzi sobie w klubie, pobił niedawno rekord Gerda Muellera w Bundeslidze, jeśli chodzi o ilość bramek zdobytych w sezonie. Równie mocno angażuje się w grę w kadrze. Z tego powodu fani liczą na dobry wynik i niespodziankę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.