Rogera Federera od jakiegoś czasu prześladowały kontuzje. 41-latek z Bazylei po raz ostatni w oficjalnym meczu wziął udział w lipcu 2021 roku. Przegrał wówczas w ćwierćfinale Wimbledonu z Hubertem Hurkaczem. Później starał się podreperować zdrowie. Powrót jednak odwlekał.
Milczenie przerwał we wrześniu. Zapowiedział, że zagra w Pucharze Lavera i że będzie to jego ostatni występ w karierze. Później okazało się, że chodzi wyłącznie o rywalizację w grę podwójnej. Specjalnie na tę okazję przyleciał do stolicy Wielkiej Brytanii Rafael Nadal.
Kulisy tego wydarzenia były jednak bardziej skomplikowane. - Zanim Roger podjął decyzję i ogłosił ją całemu światu, zebraliśmy się wszyscy, żeby to omówić. Największym problemem było ustalenie czasu i miejsca, bo wszystko wydarzyło się jesienią. Idealnym momentem byłoby US Open, wtedy jednak karierę kończyła Serena Williams - tłumaczył Robert Federer, ojciec tenisisty w rozmowie z "Tages Anzeiger".
Lynette Federer spodziewała się, że ta chwila nadejdzie. - Od długiego czasu było to jasne, że kariera Rogera dobiega końca. Nie tylko ze względu na wiek, ale i kontuzje - dodała. - Zawsze byliśmy blisko niego, wspieraliśmy go. Życie będzie się nadal toczyć, nawet teraz, kiedy już odwiesił rakietę - skwitowała.
Ojciec tenisisty wyjawił, że brak syna odczują koledzy. - Jest najzabawniejszym facetem w szatni, zawsze świetnie się z nim spędza czas. Wniósł do Touru wiele swoją osobowością - zakończył.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.