Czwartkowy mecz reprezentacji Polski z Estonią miał być łatwą przeprawą w półfinale barażów do mistrzostw Europy. I rzeczywiście tak było. Po 45 minutach Biało-Czerwoni prowadzili na PGE Narodowym 1:0, a worek z bramkami rozwiązał się w drugiej połowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najpierw Piotr Zieliński, później Jakub Piotrowski, następnie trafienie samobójcze, a później jeszcze Sebastian Szymański. W 76. minucie zrobiło się 5:0 dla kadry Michała Probierza. A śledzący wydarzenia na murawie Wojciech Kowalczyk tak zakpił z naszych rywali:
Ci na niebiesko na Narodowym, to przywiezieni z protestów rolników za karę? - zapytał były piłkarz, a obecnie piłkarski ekspert.
Chwilę później, a konkretnie po tym, gdy Polacy stracili jedyną bramkę w tym spotkaniu, Kowalczyk zadrwił lekko z Biało-Czerwonych.
Rolnik szukał żony na Narodowym i musiał znaleźć - skwitował.
Zobacz również: Robert Lewandowski pękał z dumy. Na mecz wyprowadziła go córka
Teraz reprezentację Polski czeka zdecydowanie trudniejsze starcie. We wtorek zagrają oni z Walią, a stawką będzie wyjazd na piłkarskie mistrzostwa Europy. Biało-Czerwoni rywalizować będą na wyjeździe, a początek spotkania zaplanowano na godzinę 20:45.
Kowalczyk śledził wydarzenia boiskowe z perspektywy trybun. W ciągu dnia pochwalił się na portalu X zaproszeniem z Polskiego Związku Piłki Nożnej. A piłkarzy do strajku rolników porównywał jeszcze przed pierwszym gwizdkiem.
Jak przegramy z Estonią, to wydaje mi się, że ten protest rolników, to może być pikuś przy tym, co może się wydarzyć - mówił w Kanale Sportowym.
Zobacz wpis Wojciecha Kowalczyka:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.