Władimir Semirunnij, 21-letni panczenista z Rosji, szybko zyskał uznanie na międzynarodowej scenie sportowej. Jego talent został potwierdzony, zdobywając mistrzostwo Rosji na dystansie 10 000 metrów oraz brązowy medal mistrzostw świata juniorów i srebrny medal w wieloboju klasycznym.
Niestety, jego ostatnie starty zostały zakłócone przez międzynarodową sytuację polityczną. Stało się to wówczas, gdy Rosja została zawieszona w udziale w zawodach przez Międzynarodową Unię Łyżwiarską po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę.
W reakcji na te wydarzenia, Semirunnij wyraził chęć startowania w biało-czerwonych barwach. Po uzyskaniu zgody polskich władz rozpoczął proces zmiany obywatelstwa sportowego i rozpoczął intensywne treningi w Polsce. Sportowiec miał możliwość reprezentowania Kazachstanu, lecz wybrał nasz kraj.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Finalnie otrzymaliśmy zielone światło po spełnieniu odpowiednich deklaracji, które m.in. mówią, że zawodnik nie wspiera wojny, działań prezydenta Federacji Rosyjskiej i nie jest wspierany przez firmy czy koncerny rosyjskie. Takie oświadczenie Władimir bez problemu podpisał, zresztą od samego początku sygnalizował, że on nie wspiera tej agresji - zdradzał "Przeglądowi Sportowemu" dyrektor PZŁS Konrad Niedźwiedzki.
Rosjanin dostał najsurowszą możliwą "karę"
Zawsze przy transferach międzynarodowych, kraj oddający sportowca ustala okres karencji, podczas którego zawodnik nie może startować w zawodach. Według informacji przekazanych przez dziennikarzy rosyjskiego Sport-Expressu, Rosyjski Związek Łyżwiarski nie miał zamiaru w tej kwestii odpuścić 21-latkowi.
Ustalono aż 24-miesięczny okres oczekiwania dla panczenisty. To maksymalny wymiar "kary". Rosjanie mogli bowiem skrócić ją o połowę. Tym samym Semirunnij będzie mógł reprezentować Polskę dopiero w październiku 2025 roku - informuje "Przegląd Sportowy".
Transfer panczenisty do reprezentacji Polski nie spotkał się z dobrym odbiorem w Rosyjskim Związku Łyżwiarskim. "Jego odejście do reprezentacji Polski było skandaliczne. Władimir był nadzieją drużyny narodowej i bardzo wielkim talentem. (...) Ogólnie facet ma naprawdę wielki potencjał, ale zrealizuje go poza naszym krajem" - napisał Siergiej Poduszkin, dziennikarz Sport-Expressu.
Dwuletnia karencja, którą musi przejść Władimir Semirunnij, może stanowić dla niego okres wyzwań, ale także szansę na dalszy rozwój i przygotowanie do przyszłych startów. Rosjanin będzie mógł reprezentować Polskę na igrzyskach olimpijskich w 2026 roku.
Czytaj także: Ukrainiec rozmawiał z Rosjanką. Aż zakryła twarz
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.