To był dla niej wielki dzień. Jako 23. tenisistka świata grała w finale Wimbledonu. Prezentowała się świetnie, począwszy od meczu z Coco Vandeweghe w I rundzie, aż po finał z Ons Jabeur. Warto też wspomnieć o wyeliminowaniu Simony Halep w półfinale imprezy.
Po wygranej w finale w trzech setach przyznała, że bardzo się stresowała.
Wciąż w to nie wierzę. Jestem dumna z siebie i zespołu, ale byłam mocno zdenerwowana już od samego rano. Próbowałam sobie mówić, że jestem doświadczona i w najgorszym przypadku po prostu przegram mecz - tłumaczyła na konferencji.
Rybakina nie jest jednak ograna w meczach na tym poziomie. Do tej pory nie grała przecież w finale szlema. - Przez to nie cieszyłam się tak, jak powinnam. Byłam zbyt zestresowana - dodała.
Za triumf zainkasowała 2 miliony euro nagrody. Jak sama przyznała, nigdy o tym nie myślała, bo gra w tenisa to dla niej przyjemność. Pieniądze nie są priorytetem.
Łzy polały się dopiero w momencie, kiedy zapytano ją o reakcję rodziców. - Prawdopodobnie są ze mnie bardzo dumni - podkreśliła i przerwała, nie mogąc opanować łez. - Chcieliście zobaczyć emocje - zwróciła się do dziennikarzy, żartując, za co została nagrodzona brawami.
Dla reprezentantki Kazachstanu to premierowy triumf. Jeszcze nigdy nie wygrała turnieju wielkoszlemowego i jest pierwszą tenisistką ze swojego kraju, która tego dokonała.
Pokonana w finale Ons Jabeur z pewnością liczyła na więcej. Była rozstawiona z numerem 2. Obie panie dały prawdziwy popis gry i finał stał na naprawdę dobrym poziomie, dzięki czemu kibice zeszli z trybun z pewnością usatysfakcjonowani.
Czytaj też: Koszmar gwiazdy Realu. Okradziony i... odurzony?