W ostatnich tygodniach, świat mediów sportowych w Polsce był świadkiem znaczących wydarzeń w Kanale Sportowym. Kluczowym momentem stało się odejście Krzysztofa Stanowskiego, współtwórcy kanału. W październiku zdecydował się on sprzedać swoje udziały Maciejowi Wandzlowi, co wywołało niemałe poruszenie.
Możesz przeczytać także: Zaczepiał Tysona w samolocie. Doigrał się. Teraz żąda wielkich pieniędzy
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodatkowo, Mateusz Borek, Tomasz Smokowski i Michał Pol nie gryźli się w język, kiedy podczas jednego z programów na żywo otwarcie mówili o swoich zarzutach wobec Stanowskiego. Z ich wypowiedzi można było zauważyć szczególną niechęć pomiędzy Borkiem a Stanowskim.
Nie trzeba było długo czekać, bo Stanowski nagrał film i odpowiedzieć byłym kolegom z pracy. Nie pozostawił na nich suchej nitki, wytykając im kilka faktów. I zapowiedział równocześnie, że w lutym rusza ze swoim projektem - Kanałem Zero.
Możesz przeczytać również: To nie fotomontaż. Zobacz, co podali w restauracji partnerce Żyły
Mateusz Rokuszewski, dziennikarz Canal+ Sport, podczas programu "Roki wyjaśnia" odniósł się do zaistniałej sytuacji. Przyznał, że choć miał poprawne relacje z Borkiem, to jednak odczuwalne były pewne napięcia. Jego zdaniem, współpraca między Kanałem Sportowym a weszlo.com mogła być lepiej zorganizowana. Rokuszewski podkreślił, że pewne aspekty filmu Stanowskiego, szczególnie opis Tomasza Smokowskiego, były dla niego zaskoczeniem
Docierały do nas głosy, że Borek nie do końca przychylnie patrzy na Weszło, tak delikatnie rzecz ujmując, ale raczej tak to wyglądało, że docierały do nas takie głosy, a nie dowiadywaliśmy się o tym bezpośrednio. Może poza bezsensowną scysją o niezgaszone światło. Wydaje mi się, że można było wspólne działanie tych dwóch kanałów jakoś lepiej ze sobą pogodzić - przyznał.
Jeśli chodzi o relacje, ze strony Borka nie było chęci, by się zintegrować, na pewno była u niego mniejsza, niż u Pola czy Smokowskiego - podsumował dziennikarz Canal+.
Możesz przeczytać także: Holenderski dziennikarz zakpił z Legii. Wpis niesie się po sieci
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.