22 lutego Tyson Fury pokonał Deontay Wildera przed czasem i odebrał mu pas mistrza świata federacji WBC. Amerykanin ma zagwarantowaną jeszcze jedną walkę z Brytyjczykiem, ale wszystko wskazuje na to, że do wielkiego pojedynku nie dojdzie. Pierwotnie walka miała odbyć się 19 lipca, ale pandemia koronawirusa pokrzyżowała te plany.
Wilder rzuca poważne oskarżenia
Wilder znany jest z ostrych i niesztampowych wypowiedzi. Teraz wydaje się jednak, że bokser kompletnie odleciał. Tym razem znany bokser zaatakował Tysona Fury'ego. Zarzucił mu, że ten używał niewłaściwych rękawic w trakcie walki.
W rewanżu wraz z Rickym Hattonem majstrowaliście przy rękawicy i uszkodziliście mi ucho. To niemożliwe, żeby nowiutkie rękawice układały się taki sposób. Tam było za dużo wolnej przestrzeni. Moim zdaniem Fury miał jakiś mały przedmiot w rękawicy. I właśnie dlatego jego ciosy tak zdeformowały lewą część mojej twarzy - powiedział Wilder, którego wypowiedzi cytuje serwis bokser.org.
Jeszcze poważniejsze oskarżenia Wilder rzucił w stronę... Marka Brelanda, który był jego trenerem. Po walce z Furym został jednak zwolniony. To on bowiem rzucił ręcznik, gdy Wilder był w opałach. Został za to skrytykowany. Teraz Wilder jeszcze mocniej w niego uderzył.
Miałem nielojalnego trenera w zespole, który zdradził mnie i rzucił ręcznik. On nawet mnie nie ostrzegł, że coś takiego zrobi. Po prostu mnie zdradził. On był częścią spisku. W siódmej rundzie zacząłem dochodzić do siebie, aż tu nagle poleciał ręcznik na znak poddania. Zatruto moją wodę, jakbym zażył jakiś środek rozluźniający mięśnie. Wszystko było dobrze, tuż przed wyjściem do ringu napiłem się wody i nagle mnie złapało - skomentował Wilder.
Według informacji "Daily Mail" Tyson Fury w najbliższym czasie ma skrzyżować rękawice z Anthonym Joshuą. Pierwsza, możliwe, że nie ostatnia, walka ma odbyć się w przyszłym roku. Pojedynek jest możliwy dzięki zbliżającemu się wygaśnięciu umownego prawa Wildera do rewanżu.