Reprezentacja Polski znów na fazie grupowej zakończyła udział w mistrzowskiej imprezie. Mimo iż był to tylko mecz przysłowiowy honor, na trybunach w Dortmundzie pojawiło się wielu kibiców Biało-Czerwonych.
Wśród nich był pan Maciej z synem, jednak nie będą tego meczu wspominać miło. Z jego relacji na platformie X dowiadujemy się, że zostali wyrzuceni ze stadionu.
Czytaj także: Miss mundialu bawi się w Niemczech. Pokazała film
Wyrzucono mnie z synem ze stadionu w Dortmundzie, tylko dlatego, że poprosiliśmy o numer służbowy ochroniarza, który zachował się bardzo niegrzecznie. Mój syn zapisał w telefonie numer jego kamizelki - rozpoczął swój wpis w sieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak dodał w kolejnym wpisie, tak tej sprawy nie zostawi i już złożył odpowiednie zawiadomienie na policji.
Ochroniarz wyrwał mu telefon i zmusił do udostępnienia wszystkich haseł. Po zwróceniu uwagi i prośbie o wezwanie policji, zostaliśmy usunięci ze stadionu - wyjaśnia.
Czytaj także: Borek dziękuje Grosickiemu. Zostawił sentymentalny wpis
Już kilka godzin przed meczem okolicę stadionu i centrum miasta opanowali kibice Biało-Czerwonych. Dla Polaków był to najdalszy wyjazd, bowiem Dortmund oddalony jest od Warszawy o ponad 1000 km.
Euro 2024. Polacy uratowali honor z Francją
Dla reprezentacji Polski mecz z Francją nie miał już żadnego znaczenia, jeśli chodzi o przyszłość na Euro 2024. Z kolei Trójkolorowi musieli wygrać, by zająć pierwsze miejsce w grupie i trafić do łatwiejszej części drabinki w fazie pucharowej.
Przebieg meczu był jednak zaskakujący. Przez długi czas Francuzi nie byli w stanie wyprowadzić groźnych ataków. Gdy już pojawiały się celne strzały, to znakomicie w bramce spisywał się Łukasz Skorupski.
Czytaj także: Syn Michała Probierza ma germańskie imię. Wraca do łask
Dopiero rzut karny podyktowany po faulu Jakuba Kiwiora zmienił sytuację i pozwolił Les Blues objąć prowadzenie. Polacy nie poddali się i po rzucie karnym wyrównał Robert Lewandowski. Taki wynik jest z pewnością ogromną niespodzianką.