Przed sezonem 2021/22 TVP straciła prawo do transmitowania zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich. Wszystko dlatego, że grupa Discovery postanowiła tym razem nie udzielić Telewizji Polskiej sublicencji. Ta decyzja zbiegła się w czasie z burzą wokół "lex TVN" i nie brakuje głosów, że to był główny powód dla Discovery.
Choć od tego momentu minęło już sporo czasu, nadal trwa przepychanka między TVP a TVN wokół skoków. Wydaje się, że Telewizja Polska nie może przeboleć straty praw do dyscypliny, która przez całą zimę rozgrzewa Polaków. Spór nasiliły zawody w Wiśle, które TVP może transmitować ze względu na osobną umowę z Polskim Związkiem Narciarskim.
Przy okazji piątkowych kwalifikacji dziennikarz TVP, Maciej Kurzajewski, wypowiedział się zaczepnie w kierunku konkurencji, mówiąc, że skoki wróciły do domu. Do pieca dołożył dyrektor TVP Sport, Marek Szkolnikowski.
Domem skoków narciarskich była, jest i będzie Telewizja Polska. Sytuacja z tego sezonu jest tymczasową polityczną fanaberią - napisał w sobotę na Twitterze.
Zobacz również: Polska mistrzyni w wieku 19 lat. W życiu byście jej nie poznali
Szkolnikowski wcześniej utrzymywał, że sport w TVP jest apolityczny. Właśnie to wytknął mu na Twitterze menadżer piłkarski, Cezary Kucharski.
Dyrektor TVP Sport nie pozostawił tego bez odpowiedzi, ale nie wdawał się w dyskusję. Przyznał szczerze, że przypadek skoków jest pierwszym, kiedy sport przegrał z polityką. Wszystko wskazuje, że to wciąż nie koniec przepychanek między TVP a TVN. Telewizja Polska odczuwa głód skoków na swoich antenach. Świadczą o tym wypowiedzi pracowników, a także fakt, że z Wisły transmitowała nawet treningi.