Jacek Murański to polski aktor, który grał w takich serialach jak "Pierwsza miłość" czy "Lombard. Życie pod zastaw". Stał się niezwykle popularny podczas gali Fame MMA 10, na której jego syn Mateusz walczył z Arkadiuszem Tańculą. To właśnie w tym momencie rozpoczęła się kariera starszego Murańskiego w sportach walki.
Czytaj także: Modelka wreszcie ukarana? Katarczyk tylko się pogrążył
Potem wkroczył do świata freak fightów już jako zawodnik. Zadebiutował w walce z Arkadiuszem Tańculą, zastępując swojego kontuzjowanego syna. Jego pierwsze starcie w formule MMA, jak i dwie pozostały walki, nie wypadły jednak okazale. Z bilansem 0:3 Murański nie jest już tak atrakcyjną postacią w świecie freak fightów jak jeszcze kilkanaście miesięcy temu.
Z tego powodu organizacja Fame MMA postanowiła zakończyć współpracę z Jackiem Murańskim. Jego kontrakt, który wygasł w listopadzie, nie zostanie przedłużony.
Rekord 0:3 nie jest zachęcający. Nie bardzo widzimy możliwość na pozytywny rozwój sytuacji. Narosło dużo kontrowersji, negatywnych emocji, których nie chcemy. Poruszano tematy, których nie chcemy poruszać i nie chcemy iść w tym kierunku. Fame jest kontrowersyjny, ale stawiamy pewne granice - mówił Rozpara na kanale "Koloseum" na YouTube.
Kryzys na rynku freak fightów?
Od kilku miesięcy freakowe organizacje MMA w Polsce zmagają się z pewnym problemem. Otóż wszystkie federacje zanotowały spadki liczby sprzedanych PPV. Najgorzej spośród trzech liderów pod tym względem prezentuje się sytuacja Prime Show MMA, które sprzedało ostatnio "zaledwie" 56 tysięcy licencji. A jak na tym tle wypada Fame?
Czytaj także: Reprezentant Polski znów to zrobił. Wielu mu pozazdrości
Sprzedaż była zadowalająca. Sprzedaż "16-tki" spełniła nasze oczekiwania. Nie można oczekiwać, że każda gala będzie biła kolejny rekord. Oczywiście, chcielibyśmy i dokładamy starań do tego, ale mamy też swoje założenia i ta sprzedaż była na oczekiwanym poziomie - dodał Krzysztof Rozpara.