Eric Molina jest doskonale znany polskim kibicom. W 2016 roku zmierzył się w Krakowie z Tomaszem Adamkiem. W dziesiątej rundzie znokautował "Górala" i niespodziewanie zwyciężył.
W sobotę występował w Meksyku. Mierzył się tam z Alejandro de la Torre, zawodnikiem, który wygrał zaledwie dwie z trzynastu zawodowych walk. 39-letni Amerykanin był zdecydowanym faworytem tego pojedynku.
Ring nie wytrzymał. To cud, że nikt nie ucierpiał
W pewnym momencie Meksykanin ruszył ostro na swojego rywala. Przyparł Molinę do lin. Tego nie wytrzymał... ring. Pod potężnym naporem arena się złożyła.
Czytaj także: Nie uwierzysz! Tak Pudzianowski wyglądał kilka lat temu. "Koszula jak plandeka na żuku"
Wyglądało to bardzo groźnie. Obaj bokserzy upadli bowiem na ziemię. Ostatecznie nikomu nic się nie stało, a walkę... kontynuowano po upływie około dwóch godzin, o czym poinformował portal mma.pl. Zgodnie z przewidywaniami wygrał Eric Molina. Według doniesień "Boxrec" trwa oczekiwanie na zaliczenie wyniku tego pojedynku.
Czytaj także: Robert Lewandowski urządził wielką imprezę. Tłumy gwiazd
Eric Molina w swojej karierze stoczył 33 walki. W przeszłości Amerykanin był pretendentem do tytułu mistrza świata. W ostatnim czasie nie radził sobie najlepiej.