Iga Świątek przekazała informację, że jej nieobecność na kortach pod koniec sezonu w 2024 roku spowodowana była zawieszeniem przez Międzynarodową Agencję ds. Integralności Tenisa (ITIA).
W sierpniu przed turniejem w Cincinnati Polka uzyskała pozytywny wynik testu antydopingowego. W jej organizmie wykryto obecność trimetazydyny, którą zanieczyszczona była melatonina, którą tenisistka stosuje na poprawę snu.
Amerykanie przeanalizowali sytuację Igi Świątek
Po dłuższych analizach udało jej się udowodnić swoją niewinność i od nowego roku wraca do gry. Teraz jej sytuacji przyjrzeli się dziennikarze z Ameryki. Chris Oddo z "Tennis Majors" w rozmowie ze sport.pl porównał sytuację Igi Świątek do tej, która spotkała Jannika Sinnera, u którego niedawno również wykryto minimalne ślady nielegalnych substancji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po przeczytaniu komunikatu ITIA wygląda to dość jasno. Podobieństwo, które widzimy między sprawą Sinnera a Świątek polega na tym, że tymczasowy zakaz i odwołanie zostały zrealizowane w tajemnicy, co pomaga chronić prywatność zawodnika. Absolutnie rozumiem powody, które stoją za takim postępowaniem - powiedział.
Jednocześnie ekspert zaznaczył, że rozumie, iż niektórym mogło się nie spodobać niepodawanie większej ilości informacji na ten temat, lecz we wcześniejszym terminie. W obronie Polki stanął m.in. Diego Babiani z włoskiego serwisu Oktennis.it.
Przeszła przez piekło. Nie dziwię się, że uznano ją niewinną, skoro nawet sama dyrektor generalna ITIA Karen Moorhouse wypowiadała się bardzo jednoznacznie. To zaś natychmiast zwalnia tenisistkę z jakiegokolwiek podejrzenia o zamiar poprawy jej wyników sportowych w sposób nieuczciwy - przekazał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.