Marcin Najman wybrał się na początek do klasztoru na Jasnej Górze i opowiedział o kulisach jego niedoszłej obrony w czasie "Strajku Kobiet". Wojownik obejrzał wtedy program informacyjny, a plotki o rzekomym ataku na miejsce kultu religijnego skłoniły go do przyjazdu na miejsce. Okazało się jednak, że media tylko "podsycały nastroje" i nie było okazji do stoczenia słownych, ani tym bardziej fizycznych konfrontacji.
To miejsce niedoszłej bitwy. Byliśmy jednak gotowi na każdą ewentualność. Rozstawiliśmy armaty we wszystkich kierunkach i nieprzyjaciel mógł się spodziewać silnego odparcia z każdej strony. Mam nadzieję, że już nikomu nie przyjdzie do głowy atakować tego pięknego klasztoru - opowiada z dystansem Marcin Najman przed kamerą High League.
Następnym miejscem odwiedzin był stadion Rakowa Częstochowa. Przed budynkiem klubowym miało dojść do sparingu z dziennikarzem Krzysztofem Stanowskim. Na miejsce dotarł tylko Najman i w niebieskiej kurtce nie doczekał się przyjazdu Stanowskiego, który wolał pozostać w Warszawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof "Plastuś" Stanowski miał stawić się nim trzy koguty zapieją o godzinie 12. Plac przed stadionem miał być polem bitwy. Nawet gdyby przyszedł, to nic bym mu nie zrobił. Chodziło tylko o to, żeby zobaczyć, czy Stanowski posiada coś z cech męskich. Problem zostaje do dziś, to śmierdząca sprawa - wspomina zawodnik High League.
Marcin Najman wybrał się także do Galerii Jurajskiej i postanowił uchylić jeszcze rąbka tajemnicy o "aferze koguciej", w którą zgodnie z opowieściami wojownika była zamieszana inna gwiazda internetu Michał "Boxdel" Baron.
To druga, co do wielkości, polska afera po aferze tajskiej. Wielu z was czekało, żeby zobaczyć toaletę, w której doszło do dantejskich scen - opowiada Najman, a kamera High League faktycznie zajrzała do toalet w Galerii Jurajskiej.