KSW to jedna z najpopularniejszych organizacji MMA w Europie. Podczas gal walczą zawodowi sportowcy i często jest to dla nich wstęp do kariery. Wypromowano już wiele gwiazd. Publiczność dopisuje, zarówno na żywo, jak i przed telewizorami, wykupując dostęp do PPV.
Natomiast Fame MMA to organizacja, która robi tzw. freak-fighty. Walczą ze sobą celebryci, a także czasami osoby, które miały już wcześniej styczność ze sportami walki. Wszyscy zawodnicy przygotowują się do rywalizacji, jednak trudno to porównać jednoznacznie do KSW.
Trwa jednak walka między jednymi a drugimi. W Fame MMA wbił niedawno szpilę Martin Lewandowski - w rozmowie z Andrzejem Kostyrą w "Super Expressie".
Ciężko nazwać FAME MMA w ogóle jakąkolwiek konkurencją. Nawet, jak toczyłem kiedyś rozmowy z Polsatem, to mi powiedzieli, że to jest konkurencja dla "Tańca z gwiazdami", a nie dla KSW - powiedział.
Lewandowski porównał to do swojej gry w koszykówkę. Ma piłkę zawodową i strój od Gortata. Nie czyni go to jednak zawodowcem. "I ja chciałbym, aby u ludzi zostało to, że jak ktoś nazywa jakimiś rzeczami MMA, to to nie musi być MMA, albo w większości przypadków to nie jest MMA. Umówmy się, to jest jakaś nowa forma freak-fightu i cześć" - spuentował.