Miliony kibiców FC Barcelony do teraz mają przed oczami obrazki z lata 2020 roku, gdy Lionel Messi ze łzami w oczach żegnał się z hiszpańskim klubem. Wydawało się to niemożliwe, a jednak Argentyńczyk opuścił "Dumę Katalonii" i odszedł do Paris Saint Germain.
Czytaj także: Kamil Glik wrócił na boisko. Co za gest trenera!
Dlaczego Messi zdecydował się w ogóle na taki krok, skoro był i jest legendą klubu z Camp Nou? Kluczowe okazały się kwestie finansowe. Przed dwoma laty FC Barcelona była na skraju bankructwa. Klub nie spełniał limitów finansowych i musiał pożegnać się z ikoną.
Odejście Messiego nie rozwiązało jednak wszystkich kłopotów hiszpańskiego giganta. Miejscowe media niejednokrotnie pisały, że FC Barcelona wciąż jest winna Argentyńczykowi olbrzymie pieniądze. Po przyjściu nowego prezesa Laporty sytuacja finansowa klubu nieco poprawiła się, więc można było spłacić chociaż część zadłużenia wobec Messiego.
Jak informuje portal culemania.com, FC Barcelona miała do spłacenia około 48 milionów euro. Z Argentyńczykiem podpisano ugodę, na mocy której zadłużenie wobec piłkarza spłacane będzie do 2025 roku. Na razie hiszpański klub wywiązuje się z umowy i zapłacił już dwie raty.
Dzięki temu zadłużenie wobec Messiego nieco zmalało, ale wciąż jest bardzo duże. Wynosi obecnie... około 40 milionów euro - informuje culemania.com.
Messi jest związany kontraktem z Paris Saint-Germain do 30 czerwca 2023 roku. Jeszcze niedawno pojawiały się informacje, że po tym okresie - albo nawet w styczniu przyszłego roku - Argentyńczyk wróci do Barcelony. Według najnowszych informacji, jest to jednak mało prawdopodobne, bowiem Messi wciąż ma żywić urazę po tym, jak wyglądało jego rozstanie z aktualnym liderem hiszpańskiej La Ligi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.