Mecz ligi angielskiej pomiędzy Burnley i Tottenhamem początkowo miał rozpocząć się w niedzielę o 15. Spotkanie zostało jednak odwołane z powodu sporej warstwy śniegu zalegającej na boisku. Nie pomogła nawet podgrzewana nawet podgrzewana murawa, która działała przez całą noc. Obfity były tak obfite, że obiekt Burnley, Turf Moor, został zasypany.
Specjalnie na ten mecz leciała dwójka kibiców Tottenhamu. Ich podróż rozpoczęła się w Dallas. Potem lądowanie w Londynie, a na końcu przesiadka do Burnley. Ich podróż na miejsce trwała łącznie 31 godzin. - Podróż napędzana kawą i krakersami. Robimy to, bo kochamy ten klub - napisali w mediach społecznościowych.
Ich post zobaczył kapitan Tottenhamu - Harry Kane. Gdy okazało się, że spotkanie zostanie odwołane, Anglik zaoferował dwójce kibicom bilety na kolejny domowy mecz Tottenhamu, który odbędzie się w czwartek.
Dla twojego zaangażowania i zrekompensowania odwołanego meczu, chciałbym zaprosić cię na mecz u siebie jako mojego gościa, gdy będziesz w Londynie - napisał Kane.
Nie odbiła mu sodówka
Harry Kane jest kapitanem i największą gwiazdą reprezentacji Anglii. Często porównywany jest do Roberta Lewandowskiego. Wielkie pieniądze nie zaszumiały mu w głowie. Swoją żonę poznał w dzieciństwie, chodzili do jednej szkoły. Para ma dwa psy o imieniu Brady i Wilson, które są oczkiem w głowie Harry'ego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.