Portale specjalizujące się we wrestlingu obiegła smutna wiadomość. Ryan Keiji Sakoda zmarł w wieku 46 lat. Niestety póki co nie wiadomo, co było przyczyną jego śmierci w tak młodym wieku. W ostatnim czasie pracował dla Disney'a w Grand Hotel California.
Zobacz także: To auto kosztowało Cristiano Ronaldo fortunę
Ta informacja wstrząsnęła fanami wrestlingu. W mediach społecznościowych tysiące fanów pisało swoje wspomnienia z tym zawodnikiem oraz składała kondolencje jego rodzinie.
Odejście Ryana Sakody było dla mnie bardzo smutne. Nie byliśmy blisko, ale był zawsze pomocnym i miłym facetem, który zawsze poświęcał chwilę dla takiego głupca jak ja. Kibicowałem ludziom z UPW i byłem szczęśliwy z ich występów w WWE TV. Zbyt wielu z UPW odeszło tak wcześnie - napisał wrestler Anthony Idol.
Zobacz także: Kamil Glik zrobił żonie wspaniały prezent
Okres największej rozpoznawalności Ryana Sakody przypadł na początek XXI wieku. Wówczas zaczęła się jego kariera we wrestlingu. Najpierw był gwiazdą federacji XWF, wówczas miał okazję współpracować z takimi gwiazdami jak John Cena czy Samoa Joe.
Jednakże szczyt jego popularności to 2003 rok. Właśnie wtedy dołączył do najbardziej znanej organizacji WWE. Wówczas tworzył team zawodników z Jimmym Yangiem oraz Tajiri. Później pracował w innych federacjach, a jako wrestler pracował aż do 2017 roku.
W 2015 roku znów przypomniał o sobie w świecie sportu. Wówczas razem z innymi byłymi zawodnikami WWE - Lutherem Reignsem i Russem McCulloughem - pozwali byłego pracodawcę o nieodwracalne zmiany zdrowotne spowodowane pracą dla tejże organizacji. Ostatecznie powództwo zostało oddalone.
Zobacz także: Monika Godlewska wraca na ring