Hubert Hurkacz nie należy do osób, które lubią w social mediach pokazywać całe swoje życie. Rozdziela to, co jest życiem prywatnym, a co jest częścią, która toczy się wokół sportu. - Trochę nie ogarniam popularności - mówił dwa lata temu.
Niewiele się zmieniło. Bo choć ma więcej pieniędzy na koncie i więcej rozegranych turniejów, to nadal ma takie samo podejście. Stara się je troszkę zmienić, być bardziej otwarty, również na kibiców. Na pewno wzrosła jego aktywność w mediach społecznościowych.
Na tym polu cały czas nabieram doświadczenia i otwartości. Trochę bardziej przyzwyczaiłem się do zainteresowania moją osobą, jednak jest to trochę inna sytuacja niż wcześniej, ale człowiek jest w stanie zaadaptować się do różnych rzeczy - mówił niedawno w rozmowie z WP SportoweFakty.
Idolem Hurkacza jest Roger Federer. Mieli okazję zagrać już przeciwko sobie, lepszy był Szwajcar. Dla Polaka w tym przypadku chodzi nie tylko o tenis, ale też o podejście do życia. Imponuje mu też Łukasz Kubot, który dzięki swojej determinacji jest wzorem do naśladowania.
Wrocławianin ma wsparcie w swoich rodzicach. Zawsze w niego wierzyli, nie blokowali, ale też nie ingerowali w samą grę czy treningi. Hurkacz ma też młodszą siostrę, Nikę. 15-latka idzie śladami starszego brata, na razie sprawdza się głównie w krajowych turniejach w swoich kategoriach.
Hurkacz bardzo pilnuje się, jeśli chodzi o jedzenie. Jest świadomy, sam się tym zainteresował: czytał, oglądał, pytał. Jest weganinem, czyli nie je mięsa, ryb ani nabiału. Ponadto unika glutenu, jak Novak Djoković. Uwielbia kuchnię indyjską i tajską, ale z deserów wybiera tylko lody.
Twardo stąpa po ziemi, potrafi sobie już radzić w różnych sytuacjach. Nawet w tym roku Hurkacz miał gorsze momenty. Nie korzysta jednak z pomocy psychologa, bo uważa, że jest nim dla niego trener, Craig Boynton. Ta współpraca na razie świetnie się układa. Wygrane turnieje w Delray Beach, Miami oraz awans na 16. miejsce w rankingu ATP jednoznacznie na to wskazują.